Kapitan Odry Opole Mateusz Kamiński, strzelając gola w meczu ze Zniczem, otworzył swojej drużynie bramę do baraży. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus


Barażowa „przynęta”

Odra Opole pewnie pokonała Znicza Pruszków. Goście sami się „podłożyli”, łapiąc dwie czerwone kartki.


Niedzielne spotkanie ze Zniczem miało szczególne znaczenie dla pomocnika gospodarzy, 35-letniego Rafała Niziołka. Był to bowiem jego 200. mecz ligowy w koszulce Odry. Jubileusz wypadł okazale, bo opolanie zainkasowali trzy punkty i dzięki potknięciom konkurentów (Wisły Płock, GKS-u Tychy i Wisły Kraków) zameldowali się w barażach.

Podopieczni trenera Adama Noconia nie mieli większych problemów z pokonaniem beniaminka Fortuna 1. Ligi. Pomocną dłoń podał im już w... 1 minucie spotkania Tymon Proczek, który sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Jakuba Antczaka. Sędzia Tomasz Marciniak z Płocka (młodszy brat naszego eksportowego arbitra, Szymona) nie miał wyjścia i odesłał obrońcę Znicza do szatni, wcześniej pokazując mu czerwoną kartkę. Mimo  przewagi opolanie długo nie mogli sforsować zasieków obronnych przeciwnika, w czym była duża zasługa ich bramkarza, Piotra Misztala. Wyciągał piłkę z siatki dopiero w 34 minucie, gdy po dośrodkowaniu Hiszpana Borjy Galana z rzutu wolnego futbolówkę głową uderzył kapitan opolan Mateusz Kamiński, po czym ta wpadła w sam róg bramki.

Po przerwie gospodarze nadal mieli kontrolę nad meczem, a na dodatek w 70 minucie zespół trenera Mariusza Misiury (po sezonie odchodzi ze Znicza) stracił kolejnego piłkarza. Tym razem z powodu drugiej żółtej kartki boisko musiał opuścić ukraiński pomocnik Jurij Tkaczuk. Zasłużoną wygraną Odra przypieczętowała w 81 minucie, gdy kapitalnym strzałem z rzutu wolnego z 25 metrów popisał się rezerwowy Maksymilian Hebel, który zastąpił Dawida Czaplińskiego.

Dzięki 6. lokacie podopieczni Adama Noconia awansowali do baraży. Ich pierwszym przeciwnikiem będzie Arka Gdynia, z którą zmierzą się na wyjeździe w czwartek. W przypadku wygranej zagrają ze zwycięzcą pary Motor Lublin - Górnik Łęczna.

Bogdan Nather