Magda Balsam była wczoraj bezbłędna. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Balsam na nasze serca

Efektowna wygrana z Kosowem w Zielonej Górze przypieczętowała awans biało-czerwonych na Euro 2024.

 

W myśl zasady „zwycięskiego składu się nie zmienia”, trener Arne Senstad desygnował do gry identyczną szesnastkę, która w czwartek w Prisztinie triumfowała 34:27. Norweski szkoleniowiec liczył jednak na znacznie lepszą postawę, poprawę skuteczności, a przede wszystkim obrony. Można powiedzieć, że niesione dopingiem jego podopieczne zrealizowały założenia, prezentując się znacznie lepiej i to w każdym elemencie.

W pierwszym meczu zmorą biało-czerwonych była Leonora Demaj (12 bramek) i właśnie wyłączenie z gry wychowanej oraz grającej w Danii zawodniczki było kluczem do zamurowania bramki. Bliższe podejście do liderki Kosowianek znacznie ograniczyło jej pole działania, usztywniło koleżanki, a pod względem rzutowym było słabiutko (4 gole na 9 prób). Agresywniejsza postawa względem pozostałych rozgrywających również wiele dała. Pozwoliła bowiem wykazać się bramkarkom, które w całym meczu pozwoliły się pokonać tyle razy, ile w pierwszej połowie całego spotkania na wyjeździe. Dobra postawa obrony to klucz od kontr, a po nich najczęściej piłka wpada do siatki lub są dyktowane rzuty karne. W obu elementach najlepsza w naszym zespole była Magda Balsam. Prawoskrzydłowa MKS-u Lublin miała wielką ochotę do gry i wykazała się 100-procentową skutecznością. - Nie wiem czy był to mój najlepszy występ w reprezentacji. Cieszę się, że dostaję szansę, że trener mi ufa. Potrzebowałyśmy takiego meczu, choć nie wszystko nam w nim wyszło - powiedziała przed kamerą TVP Sport Balsam, ale aż tak skromna być nie musiała. - Mam sposób na rzuty karne, a dzięki klubowej bramkarce Paulinie Wdowiak mój repertuar jest szeroki - dodała zawodniczka po odebraniu nagrody MVP. To po jej trzech trafieniach Polki wyszyły na 4:2 i sukcesywnie zaczęły zwiększać przewagę. Wynik premierowej odsłony z rzutu wolnego (!) ustaliła Monika Kobylińska. - Postanowiłam znaleźć lukę między rękami niezbyt wysokich rywalek, jedna z nich dostała piłką w rękę, co zmyliło bramkarkę - uśmiechała się kapitan naszego zespołu.

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Biało-czerwone grały swoje w obronie, selekcjoner rotował składem, dobrą zmianę dała w bramce Barbara Zima (50% skuteczności), która obroniła karnego w wykonaniu Demaj, a także popisała się rzutem przez całe boisko. - Jest mi obojętne, z kim będziemy w grupie na Euro, bo z każdym jesteśmy w stanie powalczyć - zapowiedziała Zima. Końcowa syrena oznaczała szał radości bo oznaczała 6. z rzędu awans na mistrzostwa Europy, które na przełomie listopada i grudnia zorganizują Węgry, Austria i Szwajcaria. Losowanie grup 18 kwietnia w Wiedniu.

 

Polska - Kosowo 28:17 (15:9)

POLSKA: Płaczek, Zima 1 - Balsam 9/6, Kobylińska 3, Kochaniak-Sala 1, Matuszczyk 1, Uścinowicz 2, Michalak 2, Tomczyk 1, Górna 2, Nosek 1, Nocuń 2, Olek 1, Więckowska 2, Urbańska, Galińska. Kary: 8 min. Trener Arne SENSTAD.

KOSOWO: Kryeziu, Kafexholli - Gjikokaj 3, Tahirukaj 2, Demaj 4/2, Mustafa 1, E. Mulaj 1, A. Hajdari 2, Ujkic 2, M. Mulaj, Esati 1, Shatri, M. Hajdari 1, Dinarica, Mirdita, Krasniqi. Kary: 6 min. Trener Agron SHABANI.

Sędziowały: Alice Watson i Line Welin (Szwecja). Widzów 3000.

Przebieg meczu: 5 min - 3:2, 10 min - 5:4, 15 min - 8:4, 20 min - 10:5, 25 min - 13:9, 30 min - 15:9, 35 min - 20:10, 40 min - 22:12, 45 min - 23:13, 50 min - 24:14, 55 min - 26:17, 60 min - 28:17.

 

Marek Hajkowski