Balkon Probierza
REMANENT - Jerzy Chromik
Felieton nr 13. To zobowiązuje, niekoniecznie w piątek. No więc podrażnię nieco Szanownych Czytelników. Mam zaproszenie! Nie, bynajmniej nie na mecz z Litwą w eliminacjach MŚ. Mam wejściówkę na Stadion Narodowy, ale zamiast śpiewać, będę kupował... kwiaty! Balkonowe, szklarniowe, prosto od hodowców, bez pośredników. Najtańsze już od 5 złotych.
Festiwal roślin to największa impreza ogrodników w Polsce, która powraca na PGE Narodowy, nie przymierzając, jak reprezentacja narodowa po zamieszaniu lokalizacyjnym. Prawie dwa tygodnie po meczu z Maltą, w sobotę 5 kwietnia, otwarcie targów kwiatowych. Wydarzenie pełne radości, barw i inspiracji. I, co najważniejsze, wynik do przerwy nie będzie miał żadnego znaczenia.
Trzeba wiedzieć, kiedy na stadion pójść! Nieważne, czy na PGE, czy na Śląski. Musi być ładna pogoda i dogodny rywal. A było sporo tzw. łatwych meczów międzypaństwowych w historii naszej piłki kopanej. Ku przestrodze. Choćby w kwietniu 1987 roku z Cyprem w Gdańsku. Zero do zera, a przecież Wojciech Łazarek wystawił wtedy wszystkich naszych napastników. Bodaj sześciu. Rozgrzali przyjezdnego bramkarza do czerwoności. A kibice, wszyscy z czerwonymi od zimna nosami, nie mogli uwierzyć, że aż tak można pudłować...
Pamiętam też, jakby to było wczoraj, taki sobie mecz z Albanią w Mielcu. Również miało być łatwo i przyjemnie, a skończyło się szczęśliwym 2:2. Dlaczego? Może dlatego, że z Okęcia zabrano szwajcarską trójkę sędziowską, załadowano do dużego fiata, a potem wieziono głodnych przez ćwierć Polski. Obiad dostali dopiero w Mielcu. Zanim podano im zupę, zjedli od razu pieczywo ze stołu!
Z Litwą gramy w Warszawie, więc poczęstunek powinien być szybszy. Nie pisałem tutaj dotąd o sporze, gdzie ma grać kadra. Mnie pasują oba stadiony! Na Śląskim jako młody reporter widziałem nie tylko mecz z Włochami z wynikiem 1:0, ale potem ten nerwowy z Belgią o awans do finałów MŚ 1986. Z kolei na obiekcie im. Kazimierza Górskiego – dlaczego nikt nie pamięta o przyjętej w Sejmie RP nazwie, to temat na oddzielny felieton – obejrzałem inauguracyjny mecz z Portugalią, potem pełny podtekstów bój z Rosją i półfinał EURO 2012 Niemcy - Włochy. Te dwa ostatnie na szczęście z dołu, bo oglądanie reprezentacji spod dachu Narodowego nie ma sensu. Za słabo widać naszą bezradność w ataku.
Mówią mi szeptem, że PZPN płacił operatorowi Narodowego milion za wynajęcie trawnika na 90 minut, a taki organizator gali MMA aż dwa razy więcej. Nic więc chyba dziwnego, że chciano podciągnąć cenowo mecz kadry pod galę mieszanych sztuk walki. Podobieństwo wydaje się duże! I w jednym, i w drugim przypadku kopią się często po głowach.
Tak więc zaraz po meczu z Maltą dwudniowa wystawa kwiatów balkonowych, ozdobnych i innych. 40 lat temu Dziekanowski zapewniał mnie w „Spowiedzi napastnika”, że „kwiaty więdną wśród chwastów”. A znacznie wcześniej Wojciech Korda z Niebiesko-Czarnymi przekonywał nastolatków, że „na betonie kwiaty nie rosną”. Z kolei Grupa Skifflowa No To Co namawiała żołnierzy, by szli po kwiat czerwony, skoro przyszedł na to czas.
Będzie sześć punktów i jednocześnie będę miał umajony balkon? No bo jak nie w marcu, to kiedy? Po Finlandii z prezesem? Może być za późno. Na razie nie stać nas na pokazywanie drużyny narodowej w oknie wystawowym dużej europejskiej kwiaciarni, więc pochwalmy się przynajmniej balkonem.
Ukwieconym balkonem Probierza!
Balkon w kwiatach. Nie mój. Przypadkowy. Michał Probierz na razie nie pozwolił sfotografować własnego... Fot. Rolmarket