Sport

Bądźcie jak Matty!

Na murawie bez Lewandowskiego, Zielińskiego czy Zalewskiego – ale polskim piłkarzom udało się odwrócić losy meczu w Rotterdamie, choć wcale nie zagrali wybitnie.

Los wynagrodził Matty'emu Cashowi harówkę przy Codym Gakpo. Fot. Paweł Andrachiewicz/Press Focus

ILE I ZA CO?

Łukasz SKORUPSKI, 90 min – 3

Miał być kluczowym punktem w meczu z oblegającym rywalem, ale od początku bronił nerwowo. Niepewnie zatrzymał uderzenie Gakpo, raz nieco fartownie uratował go słupek, no i w 28 minucie „obciął się” przy bramce Dumfriesa. Jego podania też pozostawiały trochę do życzenia. Tym razem nie pomagał.

Matty CASH, 90 min – 8

Czuć było jakość z Premier League. Już w 4 minucie znakomicie „uruchomił” Kamińskiego, zresztą nie po raz pierwszy. Jasne, miewał problemy z Gakpo, ale i tak zaliczył kilka ważnych odbiorów i najważniejsze – strzelił cudownego gola na wagę punktu! Już chwilę wcześniej wysłał sygnał obiecującym uderzeniem z dystansu.

Przemysław WIŚNIEWSKI, do 84 min – 7

Wydawało się, że będzie to debiut z serii tych, których nie będzie wspominał zbyt dobrze – a było wręcz przeciwnie! W znacznej mierze dzięki jego grze Depay nie zdziałał wiele w obrębie pola karnego. Obrazem tej rywalizacji była sytuacja z końcówki pierwszej połowy, gdy w jednej kontrze Wiśniewski dwukrotnie zatrzymał holenderską gwiazdę. Imponował szybkością, także wtedy, kiedy po odbiorze ruszył z piłką przed siebie, rozpoczynając akcję. Oby uraz nie okazał się poważny!

Jan BEDNAREK, 90 min – 6

Jako centralny z obrońców odpowiadał za stwarzanie największego tłoku w świetle bramki, gdzie czuje się najlepiej. Wiele razy wybijał futbolówkę, podawał najczęściej krótko, bez ryzyka – tego od niego wymagano. Czy Holendrzy mieli jakąś „setkę” w drugiej połowie? No właśnie.

Jakub KIWIOR, 90 min – 5

Trochę mniej pewny niż Bednarek, kilka razy „śmierdziało” w jego sektorze, w pierwszej momencie prawie strzelił samobója (byłby tam spalony, ale niepewność się udzieliła). Kilka razy desperacko zatrzymywał Oranje, ale im dłużej trwało spotkanie, tym zdawał się być spokojniejszy.

Nicola ZALEWSKI, do 71 min – 4

Standardowo – najchętniej wchodzący w pojedynki polski zawodnik, tyle że w skali meczu było ich za mało. Najlepszą akcję przeprowadził w 38 minucie, gdy „nawinął” obrońców, a następnie dograł do Szymańskiego. Wcześniej bliski był powodzenia w desperackim nieco wyścigu z obrońcą. Poza tym miewał problemy w obronie, a w 58 minucie zanotował nieodpowiedzialną stratę we własnej „szesnastce”. Można było oczekiwać więcej.

Bartosz SLISZ, 90 min – 4

Jako główny bezpiecznik środka boiska przez długie momenty chyba nie był włączony. Głównie przed przerwą Holendrzy mieli w jego strefie zbyt dużo przestrzeni. Statystycznie w pojedynkach był przeciętny, prochu na nowo nie wymyślił, ale był zaangażowany w akcję bramkową. Biorąc pod uwagę, że w przeszłości wielokrotnie popełniał w reprezentacji wyraźne błędy, można chyba powiedzieć, że w Rotterdamie wypadł przyzwoicie.

Piotr ZIELIŃSKI, do 71 min – 3

Jubileuszowe setne spotkanie w reprezentacji Polski nie było dla niego udane. Zagrał słabo. To jemu uciekł przy golu Dumfries. Niespecjalnie brał na siebie grę, był apatyczny. W momencie zejścia z boiska miał co prawda największą liczbę wykonanych podań, w 32 minucie wykonał rajd, kończąc go uderzeniem  ale to dużo za mało.

Sebastian SZYMAŃSKI, do 71 min – 2

Znajomość De Kuip miała być jego atutem, ale chyba już zapomniał, jak wygląda stadion w Rotterdamie. 13 wykonanych podań to zawstydzający rezultat, pokazał swoje gorsze oblicze reprezentacyjne, nie był dla Zielińskiego partnerem, z którym mógłby coś zdziałać w środku pola.

Robert LEWANDOWSKI, do 63 min – 3

Wrócił do reprezentacji – i tyle. W całym meczu nie oddał ani jednego strzału, ale to nie była do końca jego wina, bo z pustego to i Salomon nie naleje. Wykonał ledwie 10 podań (7 celnych), przez większość czasu będąc zupełnie niewidocznym. Na plus, że kilka razy poprzepychał się z Holendrami, wygrał parę pojedynków – ale co z tego?

Jakub KAMIŃSKI, 90 min – 4

Holandia słynie z wiatraków, a Kamiński narobił sporo wiatru. Po to jest w reprezentacji, tego od niego wymagamy. W 4 minucie oddał jeden z niewielu strzałów Biało-czerwonych, od razu celny. Szkoda, że na De Kuip za dynamiką, rozpędem i szybkością nie poszły precyzja i dokładność, bo w niezliczonej liczbie przypadków podawane przez niego piłki latały wszędzie, ale nie do kolegów. Zbyt często u tego jeźdźca brakowało głowy.

Karol ŚWIDERSKI, od 63 min – 3

Biegał, walczył, szarpał, podgryzał – no i przyciągnął uwagę holenderskich obrońców, dzięki czemu piłka (która przeleciała obok niego) dotarła do Casha, który miał dużo miejsca do uderzenia. Bez szału, ale przez większość czasu również bez piłki.

Kamil GROSICKI, od 71 min – niesklas.

Czy można tylkoprzepuścić piłkę między nogami, ale jednocześnie napędzić akcję, która daje gola? Można i „Grosik” to zrobił. Niby nic wielkiego, lecz właśnie dzięki takim detalom osiąga się sukces (czyli remis z Holandią).

Bartosz KAPUSTKA, od 71 min – niesklas.

Anonimowy występ.

Paweł WSZOŁEK, od 71 min – niesklas.

Też nic specjalnego. Raz czy dwa razy się przebiegł, choć jedno z jego pierwszych, bardzo nieudanych zagrań omal nie dało rywalom groźnej kontry.

Tomasz KĘDZIORA, od 84 min – niesklas.

Wrócił do kadry po dłuższej przerwie, wszedł w trudnym momencie – i dał radę, niczego nie zawalił.

Piotr Tubacki