Badania jeszcze trwają
Kamil Stoch wciąż czeka na ostateczną diagnozę, jak poważna jest kontuzja, której doznał na Wielkiej Krokwi.
W ramach przygotowań do nowego sezonu Kamil Stoch trenował w Zakopanem. W ubiegły czwartek po dalekim skoku – niektóre doniesienia mówiły, że lądował w okolicach 150 metra – poczuł ból i zszedł ze skoczni. Polski Związek Narciarski przekazał w swoim komunikacie: „Na ten moment nie wiemy, jak poważne było to zdarzenie. Dalsza diagnostyka i badanie rezonansem magnetycznym zaplanowane są na poniedziałek”.
Portal WP dowiedział się, że w środę nasz trzykrotny mistrz olimpijski spotka się z wybitnym ortopedą i chirurgiem, Aleksandrem Winiarskim. Po tym spotkaniu powinna być już znana dokładna diagnoza.
Prezes PZN, Adam Małysz, jest optymistą, mówiąc dla Onetu: „Tragedii chyba jednak nie ma, ale Kamil musi odpuścić ze dwa tygodnie ciężkiego treningu. Tak to wygląda na pierwszy rzut oka”. Potwierdził to wczoraj Alexander Stoeckl, dyrektor ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w PZN. – Na szczęście kontuzja Stocha nie okazała się bardzo poważna. Rezonans magnetyczny pokazał niewielki problem. Wewnętrzne więzadło boczne w prawym kolanie ma niewielkie, częściowe pęknięcie. Poza tym kolano jest w porządku. Kamil rozpocznie rehabilitację, gdy tylko zejdzie opuchlizna, a czas rekonwalescencji szacujemy na około cztery tygodnie. Życzymy Kamilowi wszystkiego najlepszego i mamy nadzieję, że wkrótce wróci do dobrej formy.
Oczywiście w tej sytuacji Stoch nie mógł być brany pod uwagę przy ustalaniu składu na przedostatnie konkursy Letniej Grand Prix w austriackim Hinzenbachu, które odbędą się w nadchodzący weekend (28 i 29 września). Polski Związek Narciarski przekazał, że trener Thomas Thurnbichler zabierze tam Pawła Wąska – wicelidera klasyfikacji generalnej LGP, Kacpra Juroszka, Dawida Kubackiego i Jakuba Wolnego.
(awa)