Do 26 lipca coraz bliżej. W Paryżu trwają nie tylko przedświąteczne, ale i przedolimpijskie porządki. Fot. PressFocus


BABSKIM OKIEM


Lidia Nowakowa

 

Czy Macron się wykąpie?


Do igrzysk, które „wystartują” w stolicy Francji 26 lipca, coraz bliżej. Miłośnicy sportu na tę chwilę czekają z utęsknieniem. Bardzo, bardzo chcą dopingować swych idoli. No i liczą na rekordy, i już cieszą się na samą myśl o nich. Do Paryża przyjadą przecież najlepsi z najlepszych, więc na olimpijskich arenach będzie się działo… A tu takie wieści znad Sekwany! Właśnie widzę na telewizyjnym ekranie rzekę pełną śmieci. Prawdziwy powód do wstydu. Ściek w samym sercu igrzysk. A tu ma się odbyć ceremonia otwarcia. Tu skierowane będą oczy całego świata. Więc prezydent Macron oświadczył, że Sekwana będzie czysta i że on sam się w niej wykąpie. To naprawdę odważna deklaracja. Zobaczymy czy słowa dotrzyma? Szykują się zatem wielkie porządki.

To zresztą sprawa bardzo na czasie, bo przecież mamy święta, a jak wiadomo, nim zasiądziemy za świątecznym, suto zastawionym stołem, najpierw porządki zrobić należy. O porządkach już więc było, zatem teraz pora na coś, co ja nazywam przedświątecznym maratonem. Właściwie to dość proste i oczywiste. Bo czyż nie są maratonem długie wędrówki po sklepach, aby kupić to co najlepsze i nie najdroższe. Ileż to się człowiek nachodzi. I ile to trwa? Toż to prawdziwy maraton. A kolejna konkurencja to sprint. No bo jak zapomnimy o czymś, a dosłownie za chwilę sklep mają zamknąć, to zamieniamy się w sprinterską znakomitość. Dobre fizyczne przygotowanie - i mocne nogi - są bardzo przydatne nie tylko po to, aby szybko biegać, ale również po to, aby móc postać trochę w kolejce, bo okres przedświąteczny to prawdziwy run na sklepy. No bo robimy nie zwykłe, cotygodniowe zakupy, ale takie świąteczne, czyli kilka razy obfitsze. Wszystko zgodnie z tradycją oczywiście. No a potem jest targanie wypakowanych dobrem wszelakim siat do domu. To wymaga niezłej siły. Rzec można, że są to takie nasze, małe mistrzostwa w podnoszeniu, a właściwie dźwiganiu ciężarów. Jakie tam zresztą małe? Taki sportowy mistrz dźwignie sobie ciężar czy podrzuci, i po sprawie. A tu trzeba się z tym wszystkim przemieszczać. No i - uwaga! - żadnych nerwowych ruchów wykonywać nam nie wolno, ani raptownie niczego stawiać. Podłoże bywa najczęściej twarde, no i jajka mogą się potłuc, albo słoiki z majonezem czy musztardą. I wtedy klops…

Mocne, znakomicie wytrenowane nogi bardzo się nam też przydadzą, kiedy przyjdzie postać nieco dłużej przy kuchni, gdy mieszać trzeba potrawy, żeby się nam nie przypaliły. Mocne ręce będą jak znalazł przy wyrabianiu ciasta na pierogi.

Curling zaś to znakomity trening przed myciem czy froterowaniem podłóg. A gimnastyka? Jak to dobrze być wygimnastykowanym, kiedy przyjdzie nam wycierać kurze, w najmniej dostępnych zakamarkach. A już przy wieszaniu świeżo wypranych firan trzeba być czasem naprawdę prawdziwym akrobatą…

No i jasno z tego wynika, że przed świętami wysportowanym łatwiej.