Sport

Aż żal, że to koniec

Ruch był tej jesieni jak brzydka gąsienica, która z czasem przemieniła się w motyla.

W Chorzowie mają powody do radości. Fot. Press Focus

Trudno patrzyć na „Niebieskich” tej jesieni bez dzielenia tego okresu na dwa etapy, których granicą było zatrudnienie trenera Dawida Szulczka. Ruch wystartował w 1. lidze zdecydowanie poniżej oczekiwań. Po porażce z Wisłą Płock był na 12. miejscu, a baraże wydawały się odległą mrzonką. Obecnie są już minimum, a w Chorzowie główkują, jakby tu wyprzedzić rywali z Niecieczy, Gdyni i Legnicy. Jeśli spojrzeć na tabelę tylko za okres pracy Szulczka, Ruch byłby wiceliderem (może to jeszcze zmienić dzisiejszy zaległy mecz Wisła K. – Miedź).

Nie było kim trenować

Przyczyną problemów chorzowian były zdecydowanie za późne przygotowania do 1. ligi. Nie chodzi tu jednak o treningi, bo te „Niebiescy” zaczęli najwcześniej ze wszystkich. Chodzi o ruchy transferowe, do których przy Cichej zabrano się z kilkutygodniowym opóźnieniem. Wiadomo przecież było, że Ruch nie utrzyma się w ekstraklasie, a szanse pozostania w elicie są co najwyżej matematyczne. Mimo tego w Chorzowie zachowywano się tak, jakby sprawa nadal pozostawała otwarta i realna – a przecież nie była. Zamiast zacząć wykonywać jakieś ruchy przed 1. ligą, koncentrowano się tylko na ekstraklasie... czyli nie robiono właściwie nic. Głównym zwolennikiem takiego podejścia był trener Janusz Niedźwiedź, ale nie można zrzucać winy tylko na niego. W końcu każdy szkoleniowiec ma zwierzchników, którzy takie podejście zaakceptowali. W efekcie gdy Ruch jechał na letni obóz, musiał zabrać wielu juniorów, żeby było w ogóle kim trenować! Sprawy kontraktowe niektórych zawodników stały pod znakiem zapytania, a kadra finalnego kształtu nabrała właściwie wraz z zamknięciem okienka transferowego na początku września. Na inauguracyjny mecz z Odrą wyszło 4 graczy, którzy aktualnie nie mają szansy być podstawowymi wyborami i 2, którzy o to miejsce muszą porządnie walczyć.

Rywalizacja aż wrze

Na szczęście chorzowian to już jednak przeszłość. Kiedy przyszedł trener Szulczek, gra zespołu wyraźnie się poprawiła. Jego bilans w lidze to 9 wygranych i 3 porażki, nieporównywalnie lepszy niż Niedźwiedzia. Także dyspozycja (prawie) wszystkich piłkarzy poszła w górę, choć rzecz jasna na korzyść młodego szkoleniowca działał czas, bo wielu graczy przyszło już w trakcie zmagań ligowych i potrzebowało wejść w rytm. Nie zmienia to jednak faktu, że seria Ruchu pod koniec jesieni była znakomita. Licząc dwie rundy Pucharu Polski, „Niebiescy” wygrali 9 z 10 spotkań, potykając się tylko w Warszawie. Pod okiem Szulczka zbudowani zostali Bartłomiej Barański, Miłosz Kozak, Mateusz Szwoch czy Denis Ventura. Trener w końcu dostosowuje swój pomysł do posiadanego materiału oraz potrzeb, jakie stawia przed nim konkretny rywal, a nie narzuca z góry opracowanego systemu (gotowca), który nie wszystkim (i nie zawsze) może odpowiadać. Rywalizacja w zespole aż wrze i poza drobnymi korektami skład nie wymaga nie wiadomo jakich transferów. Ruch kończy rok taki, jakiego kibice chcą oglądać. Przed wiosną mogą być optymistami i liczyć, że uda się włączyć do walki o miejsca dające bezpośredni awans.

Piotr Tubacki

4. RUCH CHORZÓW

STRZELCY (32)

6 – Szczepan, 5 – Barański, 4 – Novothny, 3 – Szwoch, 2 – Kozak, Mezghrani, Myszor, Ventura, 1 – Moneta, Sadlok, Starzyński, Sz. Szymański, samobójcze: Wełna (Kotwica), Plewka (Znicz)

PLUS

Śląska twierdza

Ruch jest jedynym zespołem w ekstraklasie i 1. lidze, który nie przegrał u siebie. Stadion Śląski to wyjątkowo nieprzyjemny teren dla gości, o czym najmocniej przekonały się Odra czy Chrobry. Oczywiście, „Niebiescy” grali u siebie rzadziej niż pozostali, ale to oznacza jedno – na wiosnę czeka ich znaczna liczba spotkań u siebie, w tym ze ścisłą czołówką, czyli Bruk-Betem, Arką, Miedzią czy obiema Wisłami. Także w Parku Śląskim odbędą się wtedy derby z GKS-em Tychy. Kolejna runda będzie w Chorzowie niezwykle ciekawa i kluczowa dla walki o awans.

MINUS

Falstart w przygotowaniach

Jest to już przeszłość nieco zamglona, ale jednak rzutująca na sytuację w tabeli. Ruch źle zaczął sezon. W pierwszych 7 kolejkach wygrał tylko raz (na inaugurację w Opolu, mając trochę farta), co poskutkowało zwolnieniem trenera Janusza Niedźwiedzia. Choć zespół zaczął okres przygotowawczy najwcześniej w 1. lidze, to zdecydowanie za późno zabrano się tam za transfery, które dokonywane były... jeszcze po zatrudnieniu nowego szkoleniowca. Ruch spadł z ekstraklasy kilka kolejek przed końcem, ale nie wykorzystał tego handicapu na szybszą budowę fundamentów pod I ligę. Wszedł w nią wciąż wylewając beton.