Czy 2 maja piłkarze Wisły będą mogli liczyć na wsparcie swoich fanów na PGE Narodowym? Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.pl


Awantura o kibiców

Prezes „Białej gwiazdy” Jarosław Królewski zapowiedział, że jeśli kibice Wisły nie będą się mogli pojawić na finale Pucharu Polski 2 maja to… odda mecz z Pogonią walkowerem!

 

O co chodzi? 9 listopada 2022 roku Wisła rozgrywała w Lublinie spotkanie 1/8 finału Pucharu Polski z Motorem. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 1:0, ale fani gości w pewnym momencie odpalili środki pirotechniczne i rzucili na murawę kilkanaście rac.


Grożą oddaniem meczu!

Za to Komisja Dyscyplinarna PZPN ukarała klub zakazem wyjazdowym dla zorganizowanej grupy kibiców na dwa mecze Pucharu Polski. Kara ta wciąż obowiązuje, gdyż w obecnej edycji tych rozgrywek krakowski zespół wszystkie spotkania rozgrywał na swoim stadionie.


Zgodnie z regulaminem Pucharu Polski gospodarzem spotkania finałowego jest zwycięska drużyna z pierwszej wylosowanej pary, czyli w tym przypadku Pogoń Szczecin. Gospodarz finału ma m.in. prawo do wyboru swojego pierwszego kompletu strojów i szatni, z której korzysta reprezentacja Polski.


Organizatorem finałowego meczu jest PZPN, który odpowiada za dystrybucję biletów. Obydwa kluby otrzymują do rozprowadzenia po około 10 tysięcy wejściówek na sektory za bramkami. Czy Wisła otrzyma taką pulę?


Prezes Jarosław Królewski w wypowiedzi bezpośrednio po zakończeniu spotkania z Piastem poinformował, że rozmawiał z szefem PZPN Cezarym Kuleszą o możliwości zawieszenia kary.


- Powiedział, żebym w razie awansu złożył pismo, ale myślę, że to jest oczywiste, iż kibice Wisły pojadą na finał. Nie wyobrażam sobie, by było inaczej, bo byłoby to już totalnie nie fair - podkreślił Królewski.


Wisła może powoływać się w tym przypadku na precedens z 2017 roku, gdy zawieszono wykonanie podobnej kary dla kibiców Lecha Poznań i mogli oni wejść na finał PP z Arką Gdynia.


Królewski jest w tej kwestii mocno zdeterminowany.


- Jeśli kibice Wisły Kraków nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy klub Wisła Kraków odda mecz walkowerem. Nikt z osób zatrudnionych w klubie nie zjawi się tego dnia na meczu - przekazał.


W czwartek powtórzył to jeszcze dobitniej. - Piłkę robimy dla kibiców. Nie ustąpię. Niezależnie od straty finansowej, sportowej i innej. Ten klub współfinansują kibice. Nie jedziemy na Stadion Narodowy bez nich.


Na odpowiedź prezesa PZPN nie trzeba było długo czekać. Kulesza stara się studzić emocje.


„Jarek, rozmawialiśmy na temat kibiców już wczoraj, kiedy zadzwoniłem do Ciebie z gratulacjami. Powtarzam: Wisła Kraków może liczyć na otwartość ze strony PZPN. Musimy jednak działać w granicach obowiązujących procedur formalnych. Jeżeli złożycie odpowiedni wniosek, to gwarantuję, że zostanie on dokładnie przeanalizowany i sprawiedliwie oceniony” – napisał w mediach społecznościowych szef związku.


Napięta sytuacja

Sytuacja fanów Wisły jest o tyle skomplikowana, że od kilku miesięcy pierwszoligowe kluby, głównie pod wpływem własnych grup kibicowskich, odmawiają przyjmowania sympatyków „Białej gwiazdy” na swoich stadionach, a spotkania finałowe Pucharu Polski na PGE Narodowym często odbywają się w napiętej atmosferze. Wielokrotnie dochodziło do starć ze służbami porządkowymi i policją. Kibice odpalali środki pirotechniczne, które stanowiły zagrożenie dla widzów oraz samego obiektu. Dwa lata temu fani Lecha nie weszli na trybuny, gdyż nie pozwolono im wnieść przygotowanej oprawy.


Sytuacja wokół najbliższego finału robi się napięta. W mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie transparentu, który został wywieszony w okolicach stołecznego obiektu z napisem: "2 maja nie będzie litości, będą łamane krakowskie kości".

Grzegorz Wojtowicz/PAP