Jakub Czerwiński (w środku) i Tomas Huk mocno przyczynili się do awansu Piasta do półfinału Pucharu Polski. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Awans z Hukiem!

Mecze Piasta z Rakowem ostatnio były emocjonujące, ale nie jednostronne. We wtorkowy wieczór gliwiczanie nie dali gościom szans i w efektowny sposób awansowali do półfinału.

 

Dziesięć dni dzieliło ligowy mecz obu zespołów od ćwierćfinału Pucharu Polski. Gliwiczanie przez ten czas nie zapomnieli, w jakich okolicznościach nie wywieźli choćby punktu z Częstochowy. Sportową złość drużyna Piasta wyładowała we wtorkowy wieczór, choć chyba nikt nie spodziewał się takiego przebiegu pierwszego ćwierćfinału tej edycji PP.


Dwóch na trybunach

Piast tej wiosny ma problem ze strzelaniem goli. Gdy okazało się, że z powodu problemu z kolanem nie zagra Damian Kądzior, a ustalenia przy transferze Fabiana Piaseckiego z Częstochowy do Gliwic zabronią mu grać, to fani gospodarzy mogli mieć obawy o grę w ataku.

Na szpicy zagrał Kamil Wilczek, ale za stwarzanie zagrożenia pod bramką Vladana Kovacevicia wzięli się inni, przede wszystkim… obrońcy. Zanim to się jednak stało, pierwszy fragment meczu należał do Rakowa. Gospodarze byli niedokładni, a goście korzystali z tej niefrasobliwości. Już w 2 minucie Gustav Berggren główkując trafił w poprzeczkę. Jak się później okazało, była to jedna z niewielu groźnych sytuacji częstochowian w całym spotkaniu. Gospodarze z minuty na minutę lepiej sobie radzili, jakby przystosowując się do nierównej i grząskiej murawy. Sporo zamieszania robił aktywny Michael Ameyaw, a po drugiej stronie „szarpał” Serhij Krykun. Bohaterami pierwszej akcji, po której Piast objął prowadzenie byli jednak defensorzy. Jakub Czerwiński wygrał główkę z dwoma zawodnikami rywala, a Tomas Huk wpakował piłkę do bramki. Miejscowi poczuli krew, a goście za bardzo nie wiedzieli jak odpowiedzieć. Słowak Huk tak się rozochocił, że był bliski strzelenia drugiego gola. Trener Dawid Szwarga w przerwie musiał wstrząsnąć zespołem, który daleki był od swojej najlepszej formy.


Nokaut po przerwie

Może i goście chcieli w II połowie odrobić straty, ale nim się obejrzeli, to przegrywali 0:2! Totalny chaos i niefrasobliwość w polu karnym w wykonaniu częstochowian została skarcona przez Jakuba Czerwińskiego, który do asysty dołożył gola. Był to jeden z najlepszych ofensywnych występów „Czerwa” w barwach klubu z Okrzei. Mistrz Polski był na łopatkach, ale otrzymał jeszcze jeden cios, po którym nie mógł się podnieść.

. Jorge Felix potrzebował tylko kilkadziesiąt sekund na to, aby po wejściu na murawę wpakować piłkę do siatki przeciwnika po raz trzeci. Nieliczni ale głośni kibice Piasta oszaleli z radości, a goście z Częstochowy nie wiedzieli co się dzieje. Ostatni fragment spotkania był już pod pełną kontrolą gospodarzy. Frantiszek Plach tak naprawdę nie musiał przez cały mecz za bardzo się natrudzić, ale nie mogło być inaczej skoro statystyka celnych strzałów przedstawiała się 9:1 na korzyść Piasta! Gliwiczanie jako pierwsi, ale też w niezwykle przekonujący sposób awansowali do półfinału. W tej fazie rozgrywek dwa lata temu przegrali po rzutach karnych z Arką w Gdyni. Teraz wszyscy przy Okrzei mają nadzieję, że uda się zarezerwować bilety na majowy występ na Stadionie Narodowym. A Raków, który puchar zdobywał w 2021 i 2022, a rok temu grał w finale ma problem, co było widać po meczu, gdy cała drużyna długo dyskutowała z rozżalonymi kibicami. Mistrz Polski wygląda tej wiosny wyjątkowo blado…


1/8 PUCHARU POLSKI

Piast Gliwice – Raków Częstochowa 3:0 (1:0)

1:0 – Huk, 25 min (głową, asysta Czerwiński), 2:0 – Czerwiński, 49 min (bez asysty), 3:0 – Felix, 69 min (bez asysty)

PIAST: Plach – Pyrka, Mosór, Czerwiński, Huk (46. Holubek) – Dziczek (90+2. Mokwa), Tomasiewicz – Krykun, Chrapek, Ameyaw – Wilczek (67. Felix). Trener Aleksandar VUKOVIĆ.

RAKÓW: V. Kovacević - Racovitan, Arsenić, Svarnas -Tudor, Berggren, Koczerhin (72. Barath), Yeboah (46. Crnac), Nowak (73. Otieno), Drachal (83. Myszor) - Zwoliński (83. Cebula). Trener Dawid SZWARGA.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa). Widzów: 3864. Żółte kartki: Tomasiewicz, Kostadinow - Zwoliński, Cebula.  

 

POWIEDZIAŁ

Kamil WILCZEK (napastnik Piasta): - Cieszy awans, cieszą bramki, ale cieszy przede wszystkim dominacja, zwłaszcza na tym trudnym boisku. Wyglądaliśmy dobrze jako drużyna, bo wszyscy broniliśmy i wszyscy atakowaliśmy. Jestem dumny z obrońców, bo to oni dziś przede wszystkim strzelali. Byliśmy podrażnieni porażką w Częstochowie, chcieliśmy się za to zrehabilitować. Byliśmy mocni w stałych fragmentach gry. Marzenia o finale są blisko, ale przed nami jeszcze jeden mecz, aby się w nim znaleźć. (KRIS)