Sport

Awans na horyzoncie

Wieczysta Kraków pierwszą część sezonu zakończyła wygraną z rezerwami Zagłębia Lubin i na pozycji wicelidera. Piłkarze Sławomira Peszki włączyli turbodoładowanie na drugą część wcześniejszej rywalizacji z Resovią, ale nie przenieśli go na początek ostatniego meczu w roku. Do przerwy prowadzili, ale to młody zespół rywali przed przerwą częściej atakował i oddał jeden strzał więcej. Wykonywał też niemal dwa razy więcej rzutów wolnych, co świadczyło o tym, że krakowianie mieli z nim problemy i musieli uciekać się do fauli. Po jednym z nich Kacper Terlecki dośrodkował pole karne, a Antoni Mikułko z trudem przeniósł nad poprzeczkę piłkę uderzoną głową przez Kacpra Lepczyńskiego, kapitana zespołu, który był blisko pierwszego gola w sezonie. Sześć minut wcześniej ta sztuka udała się za to Karolowi Danielakowi. Goście nie zdążyli wrócić na czas z ataku do obrony i rzadko grający skrzydłowy (dopiero drugi mecz w wyjściowym składzie) przebiegł z piłką znaczną odległość, a na koniec zmieścił ją przy słupku.

Wieczysta po awansie miała już występy, w których niespecjalnie błyszczała, za to wzbogacała się o komplet punktów. Tylko jednego gola strzeliła dołującemu Jastrzębiu. Minimalne zwycięstwo odniosła też w 2. kolejce w Lubinie, ale dopiero w 80 min do siatki trafił Michał Pazdan. Były reprezentant Polski w rewanżu też umieścił piłkę w siatce, jednak był na wyraźnym spalonym. Po przerwie Zagłębie nadal utrudniało życie faworytowi wysoką obroną, jednak szybko straciło drugiego gola i bardzo zmalały jego szanse na czwarty wyjazdowy punkt, o pierwszym zwycięstwie nie wspominając. Po krótko rozegranym rzucie rożnym krakowianie „poklepali” piłkę i Goku pokonał Michała Matysa z 11 m. W tej akcji błysnął zwłaszcza Jacek Góralski, defensywny pomocnik, który świetnie zwiódł przeciwnika i wyłożył piłkę Hiszpanowi. Cegiełkę i to niejedną, do 14. wygranej dołożył też Mikułko. Młody bramkarz zebrał sporo gratulacji po obronie groźnego strzału Jana Dorożki. Nie ustępował mu Matys, ale w 90 min po raz trzeci wyciągał piłkę z siatki. Kolejny róg, wymiana podań między Pawłem Łysiakiem i Rafałem Pietrzakiem, a na koniec trafienie tego pierwszego. Zagłębie swoją postawą zasłużyło na gola. W końcówce najlepszą okazję w meczu miał Franciszek Antkiewicz, nie trafił jednak z bliska głową po wrzutce Dorożki.

Michał Knura