Awans już mają, ale chcą więcej
Chojniczanka - podobnie jak następni rywale Polonii - nie ma co liczyć na taryfę ulgową ze strony pewnych już swego bytomian, choć…
Niebiesko-czerwoni celują w rewanż za jesienną porażkę w Chojnicach. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus
POLONIA BYTOM
Niebiesko-czerwoni mieli wymarzony poprzedni weekend - najpierw wygrali w Krakowie z Hutnikiem (5:3) i wrócili na fotel lidera 2. ligi, a w niedzielę wspólnie oglądali w telewizji, jak ich najgroźniejsi rywale - Chojniczanka z Wieczystą - podzieliły się punktami (1:1), co oznaczało, że już na trzy kolejki przed końcem sezonu „awansowali” Polonię do 1. ligi. Piłkarze, sztab i działacze bytomskiego klubu świętowali sukces w restauracji na miejskim lodowisku, a następnie fetowali go z najwierniejszymi fanami. 18 maja późnym wieczorem w Bytomiu długo niosło się: „Pierwsza liga, pierwsza liga, Polonia!”.
Przed zespołem Łukasza Tomczyka jeszcze trzy mecze - w sobotę (19.30) u siebie z Chojniczanką, a następnie w Elblągu z pogodzoną już ze spadkiem Olimpią, oraz 7 czerwca na własnym obiekcie z Zagłębiem Sosnowiec. I dopiero wtedy dojdzie do oficjalnej fety, która swój punkt kulminacyjny znajdzie na miejscowym Rynku.
Brak presji na wynik nie oznacza, że najbliżsi rywale Polonii mogą spodziewać się pijanych ze szczęścia bytomian lub liczyć na taryfę ulgową z ich strony. Piłkarze beniaminka 1. ligi wolne mieli tylko do poniedziałku. - Wierzymy w pracę, dzięki niej jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Na środowym treningu zawodnicy wybiegali cały mecz - z dumą podkreśla trener Tomczyk.
W Bytomiu postawili sobie nowy cel na finiszu sezonu: wygrać całe rozgrywki, czyli utrzymać przewagę nad Pogonią Grodzisk Mazowiecki, a być może zamachnąć się na rekord punktowy w 2. lidze sprzed trzech lat Stali Rzeszów - 77 punktów. By go pobić - a nie tylko wyrównać - potrzebnych jest 9 „oczek”, czyli… komplet zwycięstw.
Tomczyk zauważa, że dla drużyny najważniejszy w tym sezonie był awans i cel został wykonany. A to ma swoje konsekwencje. - Cieszę się, że mamy już ten komfort i będą mogli zagrać zawodnicy, którzy nie grali wcale lub grali mniej, ale dobrze pracowali, pomagali pierwszej jedenastce, nie marudzili. Mają jeszcze trzy mecze, żeby udowodnić swoją wartość, złapać minuty i liczby w lidze. To nie są źli piłkarze . Na pewno żadnego z ostatnich meczów nie odpuścimy. W trakcie spotkania będą zmiany, wejdą zawodnicy z pierwszego składu, niektórzy będą grać już od początku. Jak wyjdzie, zobaczymy - mówi szkoleniowiec lidera.
W sobotnim meczu z ekipą z Chojnic poloniści będą też na pewno chcieli się zrewanżować za porażkę z jesieni 0:1, po golu zdobytym… z pomocą ręki, co po fakcie przyznali sami sędziowie prowadzący wówczas zawody.
Tomasz Mucha