Austriacki dżoker
Mecze na wyjazdach są zmorą piłkarzy „Dumy Pomorza”, którzy zdobyli na cudzych stadionach zaledwie jeden punkt.
POGOŃ SZCZECIN
Gdyby brać pod uwagę tylko wyniki meczów wyjazdowych, drużyna trenera Roberta Kolendowicza plasowałaby się w ligowej tabeli na szarym końcu. „Portowcy” w pięciu spotkaniach na obcych boiskach powiększyli swój dorobek zaledwie o jeden punkt (bilans bramkowy 4:10) i pod tym względem idą ramię w ramię z takimi drużynami jak Śląsk Wrocław (identyczny bilans bramkowy 4:10), Stal Mielec (cztery mecze, bramki 2:6), Lechia Gdańsk (8:13) i Zagłębie Lubin (2:11).
Równania z niewiadomymi
Z tej zaskakującej zapaści doskonale zdają sobie sprawę piłkarze Pogoni. – Musimy przeanalizować to, co się dzieje w naszych meczach wyjazdowych – stwierdził prawie 34-letni stoper „Dumy Pomorza”, Benedikt Zech. – Nie ma co zwalać naszej postawy na złą regenerację, nasi ostatni rywale, czyli piłkarze GKS-u Katowice, mieli na to przecież tyle samo czasu. Oni grali od początku z wyższą intensywnością od nas, wygrywali walkę o drugie piłki, narzucili swój styl gry. Mecz potoczył się w takim kierunku, w jakim chcieli. Jest wielka różnica pomiędzy tym, co pokazujemy w delegacjach i w domu. Na wyjazdach wyglądamy okropnie, a w domu fantastycznie.
Kolejny mecz szczecinianie rozegrają w niedzielę na własnym boisku z Piastem Gliwice. – Musimy iść naprzód, w domu jesteśmy silni i musimy to kontynuować – dodał popularny „Bene”. – Na naszym stadionie nadal jesteśmy niepokonani, wyglądamy dobrze. Totalnie inaczej niż na wyjazdach. Niezmiernie istotne jest to, byśmy przeciwko Piastowi pokazali właśnie tę korzystną, domową twarz. Mamy teraz znacznie więcej czasu na regenerację, więc do kolejnego pojedynku ligowego przystąpimy ze świeżością.
Piast na horyzoncie
Przygotowania do ligowej potyczki z zespołem trenera Aleksandara Vukovicia „Portowcy” rozpoczęli dopiero we wtorek, bo poniedziałek był dla nich dniem wolnym. Wczorajsze zajęcia odbyły się na boisku numer 2 i były to jedyne w tym tygodniu zajęcia otwarte dla kibiców. Na środę zaplanowano dwa treningi – poranny na siłowni i popołudniowy z piłką. Natomiast raz dziennie podopieczni Roberta Kolendowicza będą trenować w czwartek, piątek i sobotę.
Weteran jak wino
Po piątkowym meczu z GKS-em Katowice tylko jeden piłkarz Pogoni mógł mieć umiarkowane powody do zadowolenia. Tym „rodzynkiem” był prawie 36-letni (urodziny będzie obchodził 28 października) pomocnik Alexander Gorgon. Austriak już piąty sezon występuje w „Dumie Pomorza”, do tej pory rozegrał w ekstraklasie 84 mecze, w których 20 razy wpisał się na listę zdobywców bramek. Bardzo udany miał poprzedni sezon, w którym w 32 spotkaniach ligowych strzelił osiem goli. W bieżących rozgrywkach jego statystyki też wyglądają obiecująco – w 10 potyczkach ligowych po jego strzałach futbolówka cztery razy znalazła drogę siatki. Po jego uderzeniach skapitulowali bramkarze Stali Mielec (1:0), Śląska Wrocław (5:3), Legii Warszawa (1:0) i GKS-u Katowice (1:3). Co ciekawe, tylko w pierwszym z tych meczów wybiegł na boisko w podstawowej jedenastce, w pozostałych wchodził na plac gry z ławki rezerwowych. Można zatem powiedzieć, że w roli dżokera czuje się znakomicie.
Żaden inny piłkarz w PKO BP Ekstraklasie nie jest w tym sezonie tak skuteczny po wejściu na boisko z ławki rezerwowych jak wychowanek Austrii Wiedeń. Jednocześnie Gorgon jest w tej chwili drugim najlepszym strzelcem „Portowców” w ekstraklasie. Więcej goli od Austriaka zdobył dla Pogoni jedynie grecki napastnik Efthymis Koulouris, który trafiał do siatki rywali pięć razy.
Bogdan Nather