Taras Romanczuk gra w Jagiellonii od dekady i pogra jeszcze przynajmniej dwa lata. To kluczowa postać „Dumy Podlasia”. Fot. Łukasz Laskowski PressFocus.pl


Atak z tylnego siedzenia

Z dużym spokojem przygotowuje się do wiosny wicelider z Białegostoku. Mająca najlepszą ofensywę w ekstraklasie Jagiellonia... chce ją jeszcze poprawić.


JAGIELLONIA BIAŁYSTOK

Pod względem transferowym na Podlasiu nie dzieje się zbyt dużo. Owszem, na Cypr został sprzedany 19-letni Miłosz Matysik, za którego Aris Limassol zapłacił... nie do końca wiadomo ile.

 

Każdy ma się rozwijać

Kwota ma wahać się od pół do nawet ponad miliona euro. Pod względem finansowym dało się pewnie wyciągnąć więcej, choć trzeba pamiętać, że młodzieżowy reprezentant Polski nie był podstawowym wyborem na środek obrony „Jagi”. Pod względem sportowym drużyna na pewno sobie bez niego poradzi.

Jeśli zaś chodzi o szerokość kadry, to dziura po Matysiku została wypełniona. Jagiellonia zakontraktowała Jetmira Halitiego, urodzonego w Szwecji defensora z Kosowa, który przez większość poprzedniego sezonu był podstawowym zawodnikiem szwedzkiego AIK Solna. Domyślnie jest stoperem, ale zdarzyły mu się też występy z prawej, jak i lewej strony. – W nowym szkoleniowcu spodobała mi się chęć rozwijania każdego zawodnika. Widać, że mu na tym zależy. Im lepsi piłkarze, tym lepsza drużyna i wyższe miejsce w tabeli. Zawsze marzyłem, aby grać o tytuły, zdobyć jakieś trofeum i awansować do europejskich pucharów. Wierzę, że tak się tu stanie – powiedział 27-latek.

 

Sprawka Podolskiego

Oprócz tego „Duma Podlasia” sięgnęła po Niemca z tureckimi korzeniami, Kaana Caliskanera. Jesienią był zmiennikiem w walczącym o utrzymanie w 2. Bundeslidze Eintrachcie Brunszwik. Zagrał 11 razy i nie strzelił żadnego gola. W sumie ma prawie 100 występów w tamtych rozgrywkach, a w Białymstoku będzie naciskał na Afimico Pululu. Czołowy snajper zespołu w praktyce nie miał typowego konkurenta. Caliskaner to klasyczna wysoka „dziewiątka”, podczas gdy gwiazda Jagiellonii Jesus Imaz preferuje techniczną grę za plecami napastnika. – Obraz ekstraklasy zmienia się w Niemczech od kilku lat. Transfer Lukasa Podolskiego oczywiście tylko przyspieszył ten proces, ale dzisiaj wielu zawodników 2. Bundesligi postrzega Polskę jako ciekawą alternatywę – powiedział 24-latek, który ofertę z „Dumy Podlasia” miał także latem. Spadający Jahn Regensburg wolał jednak zamienić na Eintracht.

 

Dekada kapitana

Oprócz nowych graczy w Białymstoku dbają też o to co już mają. Kontrakt z klubem przedłużył kapitan, lider i jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci zespołu Taras Romanczuk. Jednokrotny reprezentant Polski prolongował umowę do czerwca 2026 roku. W „Jadze” występuje najdłużej ze wszystkich, bo latem minie mu już 10 lat! – Cieszę się, że tu zostaję. Były lepsze i gorsze sezony, ale najważniejsze, że cały czas jesteśmy w ekstraklasie – przyznał 32-latek, który nie wyklucza, że swoją karierę zakończy właśnie w Jagiellonii. Z drużyną nie zdobył żadnego trofeum i marzy mu się, aby w tym sezonie ten stan się zmienił. Oczy większości kibiców ekstraklasy są skierowane na liderujący Śląsk Wrocław, ale nie można zapominać, że „Duma Podlasia” ma tylko 3 punkty mniej. To najlepszy atak w lidze, który zdobył już 45 bramek (drugi w kolejności Raków aż 10 mniej) i tylko obronę musi poprawić, bo ta jest najgorsza w czołowej siódemce (27 goli).

 

Mecze trzeba zabijać

Na zgrupowaniu w Turcji było to widać, bo zarówno w sparingu z Ballkani Suhareke (1:2), jak i Ordabasami Szymkent (2:2) Jagiellonia traciła po 2 gole. Jutro zagra ostatni mecz kontrolny tej zimy z Zorią Ługańsk, ale prawdopodobnie nie zrezygnuje z obranej przez siebie ofensywnej drogi. – Cieszy to, że stwarzamy dużo sytuacji i widać progres w naszej grze w porównaniu do ostatniego sparingu – mówił trener „Jagi” Adrian Siemieniec po remisie z Ordabasami. – Brakowało nam „zabicia” tego meczu. Jeżeli tego się nie robi, to zawsze jest prawdopodobieństwo, że można wygraną stracić. Powinniśmy być skoncentrowani, będziemy sobie o tym przypominać. Chcemy robić postępy, a pełna weryfikacja przyjdzie w rozgrywkach ligowych – przyznał pochodzący z Czeladzi szkoleniowiec, który wielką wagę chce przykładać do intensywności gry.


Piotr Tubacki