Takie same powody do zadowolenia piłkarze GKS Tychy chcą mieć we wtorek w Łęcznej. Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl


Atak na szczyt

Tyszanie po udanej inauguracji wiosny jadą do Łęcznej na zaległy mecz z rundy jesiennej. Mają o co grać.


GKS TYCHY

To, co w rundzie jesiennej było zmorą piłkarzy GKS-u Tychy, na początku tegorocznych rozgrywek poszło w zapomnienie. Zawodnicy trenera Dariusza Banasika zwycięstwem 2:0 z Odrą Opole udowodnili, że podczas zimowych przygotowań nauczyli się wygrywać mecze decydujące o zajęciu pierwszego miejsca w I-ligowej tabeli.

 

Zachwyty i pochwały

Co prawda pozycję lidera zajmowali „tylko” 21 godzin, bo następnego dnia Arka Gdynia, wygrywając 3:0 w Warszawie z Polonią, zrównała się z trójkolorowymi punktami, a dzięki lepszemu bilansowi bramek wyprzedza ich w klasyfikacji, ale we wtorek wieczorem wszystko może się zmienić. Żeby doszło do zmiany na górze na dłużej, to tyszanie muszą „jedynie” wrócić z zaległego meczu z Górnikiem Łęczna z dorobkiem punktowym.

Pozycja wyjściowa do drugiego ataku na szczyt wydaje się bardzo dobra. Wszak po piątkowym zwycięstwie z Odrą Opole nad grą całego zespołu oraz każdego zawodnika z osobna kibice rozpływali się w zachwytach. Wychwalany był zdobywca pierwszego gola Marko Dijaković. Podziwiany był też autor drugiego trafienia Daniel Rumin, a komplementy padały pod adresem każdego zawodnika z wyjściowej jedenastki od bramkarza Macieja Kikolskiego zaczynając, poprzez filara obrony Nemanję Nedicia, który w dniu meczu przedłużył kontrakt z tyskim klubem do 30 czerwca 2026 roku, aż po Dominika Połapa, zwykle będącego w cieniu pozostałych. Nawet wprowadzeni do gry w 85 minucie Teo Kurtaran i Maksymilian Stangert usłyszeli ciepłe słowa na swój temat.

 

Najlepsze spotkanie

- Zagraliśmy jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie – powiedział w pomeczowym wywiadzie Daniel Rumin. - Nawet po meczu trener w szatni powiedział, że chyba było to najlepsze spotkanie GKS-u Tychy za jego kadencji. Jest to ważne zwycięstwo, które da nam kopa na następne mecze. Zagraliśmy solidnie w obronie i skutecznie z przodu. W pierwszej połowie mieliśmy dwie sytuacje i strzeliliśmy dwa gole, a po przerwie mieliśmy już spotkanie pod kontrolą. Wypracowaliśmy też kolejne sytuacje, ale bramkarz gości parę razy dobrze obronił i niestety nie podwyższyliśmy wyniku.

Największe wrażenie na obserwatorach spotkania zrobił jednak styl w jakim 27-letni napastnik, 4 dni po swoich urodzinach, zdobył bramkę na 2:0. Przebiegł z piłką pół boiska. Nie dał się dogonić rywalowi, a w polu karnym zwodem oszukał stopera i płaskim strzałem ustalił wynik. 

- Totalnie bramka nie w moim stylu – dodał wychowanek Lotnika Kościelec. - Rzadko strzelam takie gole, ale cieszę się, że wpadło po takiej akcji, bo była widowiskowa. Najważniejsze jednak, że było i efektowne, i efektywne, bo to trafienie tak naprawdę zamknęło spotkanie.

 

Najważniejsza regeneracja

Mecz z Odrą jest już jednak historią, a przed tyszanami trzy mecze w 10 dni i to o najwyższą stawkę. Po powrocie z Łęcznej czekają ich starcia z Wisłą w Krakowie w piątek i z Arką Gdynia u siebie 1 marca.

- Dużo łatwiej gra się nam z drużynami z góry tabeli, bo kultura gry jest na wyższym poziomie i każda z nich chce grać w piłkę – zaznaczył autor 6 ligowych goli w tym sezonie dla tyszan. - Natomiast musimy się oczywiście odpowiednio przygotować. Jesteśmy w dobrej formie fizycznej, a po meczu z Odrą najważniejsze były regeneracja i analiza zarówno tego spotkania, jak i atutów Górnika Łęczna. We wtorek musimy zagrać kolejne dobre spotkanie! – zaznaczył Rumin. 


Jerzy Dusik