Asy Szalpuka
W Warszawie bełchatowianie walczyli, ale PGE Projektowi nie zdołali „urwać” nawet seta.
Blok okazał się mocną stroną warszawian w starciu ze Skrą. Fot. Paweł Bejnarowicz/PressFocus
Faworytami meczu byli warszawianie. Musieli się jednak sporo napocić, by złamać opór rywali. Goście od początku mocno się bowiem postawili. Dobrze radzili sobie w ataku. Na skrzydle praktycznie nie mylił się Amin Esmaeilnezhad. Irańczyk był bezkompromisowy. W każdy atak wkładał maksimum sił. Mocno wspierali go Pavle Perić oraz Miran Kujundzić. Bełchatowianom słabiej jednak szło w innych elementach. Przede wszystkim szwankowało przyjęcie zagrywki, przez co rozgrywający Grzegorz Łomacz miał mocno ograniczone pole manewru. Nie mógł w pełni wykorzystać potencjału swoich środkowych, Łukasza Wiśniewskiego oraz Bartłomieja Lemańskiego. Gracze PGE GiEK Skry popełniali też sporo błędów.
Gra warszawian była bardziej zrównoważona. W każdym elemencie trzymali wysoki poziom i mieli w składzie Artura Szalpuka. Przyjmujący rozgrywał pokazową partię. Był najlepszy na parkiecie. Atakował, dokładnie przyjmował, bronił, blokował i precyzyjnie zagrywał. To on zdobywał też kluczowe punkty.
Wszystkie sety rozstrzygały się w końcówce. Goście najbliżej sukcesu byli w trzecim. Długo prowadzili, mieli nawet dwie piłki setowe. Przy stanie 25:25 po raz kolejny wielką klasą błysnął Szalpuk. Posłał dwa asy serwisowe, kończąc spotkanie.
Ćwierćfinał (do 2 wygranych)
◼ PGE Projekt Warszawa – PGE GiEK Skra Bełchatów 3:0 (25:23, 25:23, 27:25)
Stan rywalizacji 1-0
WARSZAWA: Firlej, (2), Brand (12), Semeniuk (11), Bołądź (6), Szalpuk (22), Kochanowski (5), Wojtaszek (libero) oraz Wrona, Weber (2). Trener Piotr GRABAN.
BEŁCHATÓW: Łomacz (3), Kujundzić (11). Wiśniewski (9), Esmaeilnezhad (19), Perić (10), Lemański (5), Marek (libero) oraz Stern, Szalacha, M. Nowak, W. Nowak,. Trener Gheorghe CRETU.
Sędziowali: Bartłomiej Adamczyk i Szymon Pindral (obaj Kielce). Widzów 1777.
Przebieg meczu
I: 10:8, 15:12, 20:19, 25:23.
II: 10:6, 15:12, 20:16, 25:23.
III: 6:10, 10:15, 18:20, 24:25, 27:25.
Bohater – Artur SZALPUK.
(mic)