As wyciągnięty z rękawa
Rozmowa z Izabelą Bełcik, byłą reprezentantką Polski, dwukrotną mistrzynią Europy
Polki po 16 latach wróciły na igrzyska olimpijskie. W pierwszym meczu pokonały Japonię 3:1. Jak pani oceni grę naszej drużyny?
- Przede wszystkim widać było debiutancką tremę. To przejawiało się m.in. dużą liczbą zepsutych zagrywek w pierwszym secie. Pewnym usprawiedliwieniem jest fakt, że dziewczyny przed meczem zaliczyły chyba tylko jeden trening w hali meczowej i nie do końca były z nią obyte. A gdy do tego przychodzi stres, to ruchy potem sztywnieją. Wiem to z własnego doświadczenia, niby lekko się piłkę dotyka, a ona leci trzy metry w aut. Przypomina mi się taka akcja, kiedy piłkę dostała Agnieszka Korneluk praktycznie bez bloku, a ona ją obraca i uderza kilkanaście centymetrów za linię. To wszystko świadczy o nerwowości. Nasze siatkarki zresztą wiedziały, że będzie stres, ale nie spodziewały się chyba, że aż tak duży.
W czym tkwiła siła naszej ekipy w starciu z Japonią?
- Pamiętam, że gdy grałyśmy przeciwko niej, często starałyśmy się korzystać ze środkowych i taka taktyka też chyba była obrana na ten mecz. Może w pierwszym secie nie do końca przynosiło to efekty, ale okazała się jednak skuteczna. Na plus można zaliczyć też podwójną zmianę i grę aktywnym blokiem, bo nie jest łatwo uwijać się na siatce. Mimo że nasze dziewczyny są wysokie, to do Japonek nie można skakać zbyt... wysoko.
Jak oceni pani grę Magdaleny Stysiak? Na 44 ataki skończyła tylko 17. Japonki ją rozczytały?
- Nie mogę się zgodzić z niektórymi komentarzami, że Magda Stysiak nie zagrała dobrego meczu. Dostała najwięcej piłek, skuteczność na poziomie 40 procent to dobry wynik zważywszy, że po drugiej stronie siatki były Japonki, które świetnie ustawiają się w obronie.
A Martyna Czyrniańska. Weszła w końcówce meczu i asem serwisowym zapewniła wygraną.
- To był taki prawdziwy as wyciągnięty z rękawa. Po takim czasie stania w „kwadracie” i nerwach, które człowiek bardziej odczuwa będąc z boku, Martyna weszła na boisko i skutecznie obiła blok. Potem stanęła na zagrywce i pierwszy serwis był już bardzo trudny, a potem zagrała asa przy meczbolu.
W kolejnym meczu nasza drużyna zagra z Kenią (środa godz. 21.00). Będzie kolejne zwycięstwo?
- Dziewczyny wyjdą na parkiet jako stuprocentowy faworyt i też muszą udźwignąć tę rolę. W ostatnich turniejach wyglądało to bardzo dobrze, ale Kenijki są dla nas wielką niewiadomą, mocno nieobliczalne. Z drugiej strony to nie jest ten poziom sportowy, który mógłby nam zagrozić. Myślę, że trener Lavarini będzie chciał się upewnić, że jesteśmy w dobrej kondycji psychicznej i wystawi najmocniejszy skład. Jeśli będzie duża dysproporcja punktowa, to sądzę, że pojawią się zmienniczki i w tym meczu zobaczymy naszą całą „12”.
Izabela Bełcik (z prawej)wierzy, że nasza reprezentacja może daleko zajść. Fot. Łukasz Sobala/PressFocuss