Sport

Ani dobrze, ani źle

Nie był to wybitny turniej w naszym wykonaniu, ale początek w kadrze zawsze jest trudny – przyznała Alicja Grabka, rozgrywająca Biało-czerwonych.

Polki reprezentacyjny sezon zaczęły od wygrania Turnieju o Puchar Prezydenta Koszalina. Fot. PAP/Marcin Bielecki

REPREZENTACJA POLSKI KOBIET

Za Polkami Turniej o Puchar Prezydenta Koszalina, pierwszy i jedyny sprawdzian przed ruszającymi na początku czerwca rozgrywkami Ligi Narodów (pierwszy turniej 4-8 czerwca w Pekinie). W Koszalinie odniosły komplet zwycięstw, pokonały kolejno Bułgarię 3:1, Szwecję 3:2 oraz Francję 3:1. Zespoły przeciętne, a mimo to sprawiły naszej drużynie sporo problemów.

Zwłaszcza Szwedki ze świetną Isabelle Haak obnażyły mankamenty Polek, których gra pozostawiała wiele do życzenia. Po okresie ciężkich treningów na zgrupowaniu w Wałczu widać było, że brakuje im dynamiki i świeżości. Zaskakiwał jednak także brak zgrania i wzajemnej asekuracji. Zbyt często gra była chaotyczna i niedokładna, co mocno irytowało selekcjonera Stefano Lavariniego. – Jak ocenię turniej w naszym wykonaniu? Średni. Były dobre rzeczy, ale też i złe, jak przyjecie zagrywki, zrozumienie na parkiecie, kontratak itp. Musimy jeszcze dużo pracować, by wyeliminować te mankamenty – ocenił na antenie Polsatu Sport Lavarini.

Niedokładności mogły wynikać z tego, że Włoch w koszalińskich zawodach eksperymentował. Miał do dyspozycji 17 zawodniczek i wszystkim dał szansę pokazania się. W każdym meczu postawił na inną szóstkę wyjściową. Np. atakująca Magdalena Stysiak miała okazję zagrać z trzema rozgrywającymi: Katarzyną Wenerską, Julią Nowicką i Alicją Grabką. W przyjęciu sprawdzone zostały Martyna Czyrniańska, Olivia Różański, Martyna Łukasik i Paulina Damaske, a na środku siatki Weronika Centka-Tietianiec, Aleksandra Gryka, Magdalena Jurczyk, Dominika Pierzchała oraz Agnieszka Korneluk.

Każda z nich miała lepsze i gorsze momenty. Różański i Damaske zaimponowały w starciu ze Szwecją, ta pierwsza zdobyła aż 28 pkt, Czyrniańska i Korneluk natomiast przez cały turniej utrzymały równą dyspozycję. O wielkim pechu może natomiast mówić Centka-Tietianiec. Nasza środkowa była wyróżniającą się zawodniczką, ale niestety w starciu ze Szwecją doznała kontuzji kciuka i musiała jechać na badania do Łodzi. Na razie nie wiadomo, jak poważny jest uraz i na jak długo wyeliminuje ją z gry. Jej występ w pierwszym turnieju Ligi Narodów stoi pod wielkim znakiem zapytania.

- W tym turnieju trener sprawdził różne ustawienia i poszczególne systemy gry. Jest to dopiero początek, więc mamy jeszcze dużo do poprawy. Cieszymy się, że mimo tego, że były różne rotacje i różni przeciwnicy, potrafiłyśmy w każdym meczu utrzymać na tyle dobrą grę, aby odnieść zwycięstwo – przekonywała Agnieszka Korneluk.

Polki zdają sobie sprawę, że mimo zwycięstw, dalekie są od wysokiej dyspozycji. - Fajnie, że wygrałyśmy ten turniej, ale to nie był styl, w którym chciałybyśmy grać. Wiedziałyśmy, że jesteśmy faworytkami i poszczególne mecze powinny wyglądać jednostronnie. Nie było tak, ale jeszcze zgrywamy się po sezonie klubowym, widać, że trener szuka pierwszej szóstki. Nie jest to jeszcze nasza gra, ale mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej – powiedziała Martyna Czyrniańska.

- Ostatnie spotkanie z Francuzkami było najlepsze w naszym wykonaniu. To dobry prognostyk na przyszłość. Nie był to jednak wybitny turniej w naszym wykonaniu. Początek pracy w kadrze zawsze jest trudny. Musimy dotrzeć się po sezonie klubowym. Doskwiera jeszcze zmęczenie, a niektóre dziewczyny wracają po urazach. Spodziewałyśmy się, że przez te trzy dni będzie dużo rotacji i szukania optymalnej formy – dodała Alicja Grabka.

Turniej w Koszalinie był także okazją do pożegnania reprezentantek kraju, Zuzanny Efimienko-Młotkowskiej i Kamili Witkowskiej, które zakończyły kariery. Obie na koniec sezonu ligowego pożegnały się ze swoimi klubami, teraz Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, oficjalnie podziękował im za występy w reprezentacji.

Efimienko-Młotkowska zaczynała w Gwardii Wrocław. W ekstraklasie spędziła 15 sezonów, podczas których rozegrała imponującą liczbę 350 meczów i jako pierwsza zawodniczka w historii Tauron Ligi przekroczyła granicę tysiąca skutecznych bloków. W reprezentacji Polski rozegrała 147 spotkań.

Witkowska tak imponujących dokonań nie ma, choć w elicie grała przez 11 sezonów. W narodowych barwach rozegrała 86 spotkań, a ukoronowaniem jej reprezentacyjnej ścieżki był brązowy medal Ligi Narodów zdobyty w Bangkoku w 2024 roku. 

(mic)