Andaluzyjskie opowieści
Żywot golfisty nie znosi próżni. Kiedy w Polsce nadchodzi zima, istnieje dla niego hiszpańska opcja.
Zima w Hiszpanii
Bardzo dobrze zorientowany w całej sytuacji jest Adrian Kaczała, który od kilku lat jest w zasadzie rezydentem w Andaluzji: „Życie w Hiszpanii przyszło nagle, ale trwa już około trzech lat. Jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o... kobietę” – zaznaczał z błyskiem w oku. „Sezon letni spędzam jednak w Polsce, tutaj od czerwca do września ze względu na temperatury ciężko jest wytrzymać. Mam za sobą trzy miesiące treningów, szykuję się do występów w lidze Pro Golf Tour. W październiku wywalczyłem tam kwalifikację, wynikami 70 i 75 i nie muszę martwić się o miejsce w turniejach. Zaczynamy rywalizację w lutym, w Turcji. Kategorię turniejową wywalczył jeszcze Oskar Zaborowski, więc pewnie w sezonie 2025 znowu będziemy spędzać dużo czasu razem. W tym roku na zimę do Andaluzji faktycznie przyjechała duża ekipa. Gigant Tymiński przeprowadził się tutaj na stałe, więc obaj jesteśmy miejscowi. Gościmy ekipę z Polski jak tylko możemy. Ostatnio robiliśmy grilla na osiem osób. Co prawda każdy ma trochę inne możliwości treningowe i plany i ciężko ciągle trenować i grać razem, ale udaje się nam dosyć często spotykać. Aktualnie w okolicy jest Alejandro, Dorota, która wylatuje na Q-School, Tristan Kolasiński, który razem ze mną gra na Winter Tour, gdzie do zdobycia są starty na Challenge Tour. Są też Paweł Dudzik i Michał Guzowski, którzy pracują dla mojego klubu – Marbella GC, a pomiędzy lekcjami i obozami wkładają dużo wysiłku we własne treningi. Byli jeszcze Michał Bargenda z Nicole, którzy też już wyjechali do Maroka na kobiecy Q-School LETAS. Chwilę był też Gradi, który jest moim sąsiadem, więc było nam dane częściej się widywać. Teraz poleciał już do Tajlandii, walcząc o kartę Asian Tour. Jest też nasz wspólny dobry kolega Oskar Zaborowski, który przyjechał na miesiąc. Właśnie chwilę temu skończyliśmy solidny mecz. Tak że jest wesoło. Staramy się jak możemy. Wszyscy mamy nadzieję, że polscy golfiści zrobią krok do przodu na zawodowych arenach. Moim pierwszym celem było wywalczenie kategorii na Pro Golf Tour, co już mam za sobą. Teraz chciałbym być tam w najlepszej piętnastce rankingu, a w 2026 roku zdobyć awans na Challenge Tour. Granie w turniejach zimowych tutaj na miejscu służy mi głównie do celów statystycznych, aby wykonać solidną analizę gry i być gotowym na koniec lutego na PGT”.
Alps Tour czeka
Nikolas również szykuje się podbojów w lidze zawodowej, do której kilka tygodni temu wywalczył przepustkę we włoskim Golf Nazionale. Wciąż jest amatorem i ze względu na marzenie o byciu częścią polskiej ekipy podczas drużynowych mistrzostw Europy dywizji 1, prawdopodobnie na razie nie zmieni swojego statusu. W lipcu, wraz z Maksem Białym, Frankiem Dudkiem, Janem Rybczyńskim, Kostkiem Łuczakiem i Antonim Hawkinsem był filarem drużyny, która po niezwykle emocjonującej walce sięgnęła po historyczny awans, zajmując w Kraków Valley trzecie miejsce.
Tak opisywał polskie spotkania w Andaluzji: „Większość czasu grałem z Aleksem i Gradim u mnie w La Reserva Club. Atmosfera była super, bo każdy chciał każdego pokonać i wszyscy bardzo lubimy rywalizować ze sobą. Wystąpiłem też w jednym turnieju Toro Tour na polu San Roque. Było w porządku, grałem stabilnie i mądrze, więc druga pozycja nie była złym wynikiem. Podczas turnieju wszyscy jednak robili swoje i każdy chciał po prostu wypaść jak najlepiej. Niestety nie było mnie na polskiej imprezie, o którą pytasz, z racji tego, że w tym czasie miałem zaplanowane inne zajęcia”.
Po udanym występie w San Roque Gigant wystartował w mistrzostwach archipelagu Balearów, ale z powodu drobnej kontuzji pleców wycofał się po pierwszej rundzie z rywalizacji na Majorce.
Toro Tour z mocnymi polskimi akcentami
Cześć z polskiej ekipy trenującej w Hiszpanii w listopadzie i na początku grudnia sprawdzała się na wspomnianym Toro Tour. Próbują tam swoich sił zarówno mężczyźni, jak i kobiety, profesjonaliści oraz amatorzy. Spektakularnie poczynał sobie zwłaszcza Alejandro Pedryc, który w pierwszym turnieju od razu dopisał trzecie profesjonalne zwycięstwo na swojej liście, po triumfach w Race to Rosa Final i PGA Polska Championship. Początek na polu Azata pod Malagą raczej nie plasował Polaka w gronie faworytów. Po słabszej rundzie 75 dorzucił wystrzałowe 70 i 71 i tym sposobem wyszarpał jednopunktową wygraną. Tak relacjonował to dla Polskiego Związku Golfa: „Chciałbym przede wszystkim podziękować PZG i ministerstwu za możliwość przyjazdu i treningu w Hiszpanii. Fajnie znów poczuć smak zwycięstwa, szczególnie że warunki były dość wymagające i trzeba było mieć dużo doświadczenia i dobrych decyzji, za pomoc w podjęciu których dziękuję caddiemu Wojtkowi Chylińskiemu”.
W zawodach startował także Adrian Kaczała, kończąc rywalizację na miejscu 11. Początkowo miał tam powalczyć również Gradi, ale wycofał się, stawiając na trening pozaturniejowy. Pytany o pobyt w Hiszpanii, depeszował: „Działaliśmy. Byłem tam trzy tygodnie. Najpierw sam, tak że miałem spokój, później zjechała się cała banda. Trochę trenowałem z Alejandro, zagraliśmy też dwa razy z Gigantem. Widziałem się też z Dori, ale nie graliśmy wspólnie, minęliśmy się tylko na polu i trochę razem potrenowaliśmy na greenie. Widziałem się z „Kaczałką”, ale z nim nie trenowałem. Teraz przyjechał Oskar i trochę tutaj zostanie. Na Toro, jak wiesz, nie grałem, więc nie mnie o tym opowiadać. Teraz jestem już w Tajlandii i za parę dni staruję w kwalifikacjach do Asian Tour”.
Nasi atakują
W drugim turnieju Toro Tour, w San Roque, dopisała zwarta czteroosobowa grupa Polaków. Najlepiej wypadł tam Nikolas Tymiński, z wynikiem -7 zajmując dzielone z dwoma hiszpańskimi rywalami drugie miejsce, pięć strzałów za niesamowitą triumfatorką, Finką Eliną Saksą. Świetnie radziła sobie również Dorota Zalewska, która zajęła 5. miejsce, tracąc do Nikolasa cztery strzały, prowadząc po pierwszym dniu rundą 68! „To była fajna rozgrzewka przed rywalizacją w grudniu. Nie powiem, liczyłam na lepszy wynik, ale ten turniej dobrze mi pokazał, co jeszcze muszę dopieścić przed Q-School – depeszowała po turnieju dla PZG. - Było naprawdę fajnie zagrać, choć muszę powiedzieć, że greeny były w kiepskim stanie. Cieszę się, że cały turniej udało się skończyć na minusie, bo jest to dobry prognostyk. Nieważne, jakie pole i warunki, trzeba mieć tę siłę, żeby tak zagrać. Fajnie było rywalizować z kolegami z Polski i być dopingowaną przez polskich kibiców”. W turnieju wystąpił jeszcze Alejandro, który po sukcesie w poprzednim turnieju, tym razem nie błyszczał, finiszując na 25. miejscu. Adrian Kaczała zajął tylko dwa miejsca niżej od swojego kolegi. Z kolei w trzecim turnieju Toro Tour jedynym reprezentantem Polski był już tylko Alejandro, który zdecydowanie odbił sobie wcześniejszą słabszą dyspozycję. W La Hacienda Alcaidesa postraszył, z rezultatem -5 zajmując trzecie miejsce, 3 uderzenia za Hiszpanem Javierem Callesem: „To był ostatni turniej, który miałem zaplanowany na ten wyjazd treningowy. Skończyło się to trzecią pozycją, było dużo solidnej gry. Trzy rundy poniżej par, dziś były najgorsze warunki i prawdopodobnie najlepsza gra. Niestety na koniec zabrakło trochę precyzji na greenach. Jestem zadowolony z gry i drogi, na której jestem” – relacjonował po zakończonym turnieju. „Myślę, że dużo elementów zmierza w dobrym kierunku, jestem zadowolony z ostatnich występów, chociaż ten drugi pozostawił dużo do życzenia. Dałem sobie przestrzeń na to, że coś takiego może się pojawić i po prostu trzeba umieć się z tego odbić, a nie pozwolić, żeby pozostawiło to na tobie jakiś ślad, który miałby się ciągnąć i przekładać na następne turnieje. Trzeba zaakceptować, że wynik nie był dobry i pojechać na następny turniej z czystą kartą”.
Już od wczoraj o prawa do gry w wymarzonych ligach walczy dwoje Polaków: Nicole Polivchak w Marrakeszu i Mateusz Gradecki w Tajlandii. Od najbliższego poniedziałku do akcji wkroczy Dorota Zalewska, która trafi od razu do etapu finałowego Q-School Ladies European Tour.
Trzymamy kciuki.
Kasia Nieciak
WYNIKI: AZATA, SAN ROQUE, LA HACIENDA
Alejandro Pedryc z trzecim zawodowym trofeum. Fot. archiwum zawodnika