Sport

Ananas ze Szczecina

LIGOWIEC – Piotr Tubacki

Do tej pory Szczecin słynął głównie z paprykarza, ale jako że mamy globalizację, to do zachodniopomorskiego portu zaczęły także spływać egzotyczne owoce. Miasto nie słynęło nigdy z ananasów, ale teraz wszyscy o takim jednym gadają i co ciekawe – wydała go irańska ziemia, gdzie podobno ananasy nie rosną (w Azji to bardziej Filipiny czy Indonezja).

Właściciel Pogoni Szczecin Alex Haditaghi to właśnie taki ananas. Kilka tygodni temu wyimaginował sobie konflikt z prezesem Cracovii Mateuszem Dróżdżem, kiedy pasiasty boss coś tam gdzieś tam wspomniał o piłkarzu Portowców Samie Greenwoodzie. Zupełnie nieistotna wypowiedź, rzucona i tak w kontekście Cracovii, odpaliła Haditaghiego niczym Mentos wrzucony do Coca Coli. Zaczął atakować w social mediach – z czego słynie – prezesa Cracovii i to w bardzo nieładny sposób. A ostatnio, gdy krakowianie zawitali do Szczecina, zwyzywał go od śmieci, którego jak śmiecia wyrzucił ze swojej loży. Tak, to cytat z „oświadczenia” Kanadyjczyka urodzonego w Iranie. Chodziło o to, że pamiętliwy Dróżdż nie chciał podać mu ręki, Cracovia też wydała swoje bezsensowne oświadczenie w tej sprawie i wtedy znowu odpalił Haditaghi.

„To brzmi jak oficjalny komunikat rządu Izraela (…) który najpierw atakuje ludzi, a potem upiera się, że jest ofiarą” – napisał. Ale to już pal licho, bo prawdziwe mięso pojawiło się po PS. „Pierd...ć Izrael, pierd...ć Siły Obronne Izraela, pierd...ć wszystkie syjonistyczne organizacje i kluby sportowe”. Serio.

Abstrahując od genezy konfliktu, od (nie)podawania ręki... co trzeba mieć w głowie, żeby jako właściciel klubu coś takiego napisać? Może zbyt do serca wziął sobie fakt, że Cracovię nazywa się „Żydami”, chociaż nie wiedział, o co z tym chodzi? Jaki proces myślowy zaszedł w głowie tego człowieka? Nie wiem...

Idę do Lidla po ananasa.