Ambicja to za mało!
O miejscach poza podium szybko się zapomina. Taka jest brutalna prawda...
Turniejem drużynowym florecistów z udziałem biało-czerwonych rywalizację o medale zakończyli szermierze. Nie mieliśmy żadnych złudzeń przed tymi zawodami, bo nasi zawodnicy zaprezentowali się w turnieju indywidualnym przeciętnie i bez błysku - młody Jan Jurkiewicz oraz doświadczony Michał Siess zakończyli rywalizację w 1/16 finału. A tymczasem zespół kierowany przez trenera Radosława Glonka pokazał się z dobrej strony i ostatecznie uplasował się na 6. pozycji. W finale, zgodnie z oczekiwaniami, spotkały dwie najwyżej rozstawione reprezentacje Włoch i Japonii.
Nie dali plamy
Start naszych florecistów w igrzyskach do samego końca stał pod znakiem zapytania. Dopiero Pucharu Świata rozgrywany w Kairze zadecydował o ich awansie na igrzyska z pozycji nr 8 w rankingu FIE. W tej sytuacji trafialiśmy na doskonałych Włochów, którzy byli stawiani jako niemal pewni kandydaci do mistrzostwa. Mocno obawialiśmy się o inauguracyjny mecz w 1/4 finału, by nie doszło do szermierczej deklasacji. A tymczasem spotkała nas miła niespodzianka. Biało-czerwoni (Jan Jurkiewicz, Michał Siess, Adrian Wojtkowiak oraz Andrzej Rządkowski) dzielnie stawiała czoła florecistom Italii. Nie dali plamy, ostatecznie przegrali 39:45, choć od pewnego momentu rywale kontrolowali przebieg wydarzeń na planszy.
Zaczęło się wielce obiecująco dla naszego zespołu. Najpierw nasza floretowa nadzieja, Jurkiewicz z Torunia, wygrał z Tommaso Marinim 5:2, zaś Siess zremisował z Guillamem Bianchim 5:5. Po czterech pojedynkach prowadziliśmy 20:18, ale w piątym Wojtkowiak przegrał z Marinim 1:7. Włosi objęli prowadzenie 25:21 i przejęli kontrolę nad meczem. Po tej walce florecistę z Poznania zastąpił doświadczony Rządkowski, ale niewiele pomógł. Siess z Jurkiewiczem robili, co mogli, ale strat już nie odrobili.
- Tak na dobrą sprawę jedna wysoko przegrana walka zadecydowała o końcowym wyniku – stwierdził Michał Siess, lider naszej drużyny. - Każdy z nas mógł jeszcze dołożyć odrobinę więcej. W szóstej walce z Filippo Macchim mogłem wygrać wyżej, zwyciężyłem zaledwie jednym trafieniem 6:5. I tak sobie możemy analizować kolejne starcie. Nie doszło emocjonującej końcówki, ale i tak było nieźle, choć fachowcy z góry nas skreślili.
Porażka sześcioma trafieniami na pewno florecistom wstydu nie przynosi.
Mocne uderzenia
Biało-czerwonym przypadła rywalizacja o 5-8 miejsca i emocje oraz koncentracja znacząco opadły. W ćwierćfinale Egipt przegrał z USA 35:45 i został naszym pierwszym przeciwnikiem. Polski tercet stanął na wysokości zadania i wygrał z niewygodnym reprezentantem Afryki 45:36. Zaczęło się od mocnego uderzenia, bo Jurkiewicz i Siess wygrali ze swoimi przeciwnikami: Mohamedem Hamzą i Mohamdem Essamem po 5:1. Udane wejście w ten mecz i prowadzenie 10:2 ustawiło rywalizację do samego końca. Temperatura spotkania wyraźnie opadła i jedni oraz drudzy marzyli, by jak najszybciej się to skończyło.
W innym meczu Chińczycy dość łatwo pokonali Kanadę 45:32 i byli naszym rywalem w walce o 5. miejsce. Azjaci dysponowali zdecydowanie większym zasobem sił i ostatecznie wygrali 45:30. Tym razem rolę się odwróciły, bowiem trzy pierwsze walki Chińczyków były niemal perfekcyjne. Bin Wu, Zicei Mo i Jie Xu wygrali w kolejności z Siessem 5:3, Rządkowskim 5:0 i Jurkiewiczem 5:3. Objęli prowadzenie 15:6, zaś po piątej walce Siessa z Xu (1:5) przewaga rywali była jeszcze bardziej wyraźna (8:25).
Brązowy medal szpadzistek w turnieju drużynowym, 9. miejsce Julii Walczyk-Klimaszyk w turnieju indywidualnym i 5. drużyny oraz 6. florecistów – to dorobek szermierczej polskiej ekipy w Paryżu. Przyzwoity, ale żal straconej szansy naszej najlepszej i 5. w światowym rankingu Walczyk-Klimaszyk. Zawodniczka AZS UAM Poznań miała wszelkie dane, żeby przebić się do strefy medalowej, ale nieoczekiwanie utknęła w 1/8 finału. O miejscach poza podium szybko się zapomina. Taka jest brutalna prawda...
(sow)
Liczba 24 LATA czekaliśmy na występ florecistów w turnieju olimpijskim. W Sydney zajęli miejsce tuż za podium, ustępując Włochom. Teraz przegrali z nimi w 1/4 finału i ostatecznie zajęli 6. lokatę