Sport

Ależ bujało!

Po bardzo dobrym występie siódemka z Głogowa pokonała wicemistrza Rumunii. To pierwsze zwycięstwo Chrobrego w Lidze Europejskiej.

W ataku na bramkę Constancy zdobywca pięciu bramek, Jakub Orpik. Fot. Maciej Kulczyński/PAP

Sytuacja w grupie D, gdzie gra Chrobry, była bardzo ciekawa, bo wszystkie zespoły zremisowały swoje inauguracyjne mecze. Głogowianie byli o krok od sprawienia sensacji na parkiecie wicemistrza Hiszpanii z Irunu, bowiem – prowadząc od pierwszego gwizdka, w ostatniej minucie nawet dwoma bramkami – stracili zwycięstwo w ostatniej sekundzie starcia z Bidasoą. Dodajmy, że oba zespoły – Chrobry i CSM Constanta – rywalizowały w poprzedniej edycji LE. W Rumunii zdecydowanie górą byli gospodarze (29:18), w rewanżu było 29:29.

Dlatego podopieczni Witalija Nata mieli coś do udowodnienia silnym gościom z Bałkanów. Wtorkowe spotkanie zaczęło się znakomicie, bo od szybkiego 3:0, ale Rumuni zwarli szeregi, zabierając się za odrabianie strat, co im się udało po rzucie Witalija Komogorowa w 10 minucie (6:6). Mecz jednak cały czas falował. Fragment znakomitej gry gospodarzy dawał im bezpieczną, bo czterobramkową przewagę (12:8 w 16 minucie, 15:11 i 16:12 w 22), ale rywale mozolnie odrabiali straty aż do skutku i nawet prowadzenia po rzutach Zorana Nikolicia i Mikalaja Aliochina (16:17 w 26), by zejść na przerwę przy jednobramkowej stracie.

Taki wynik po 30 minutach walki zwiastował wielkie emocje i takie też w głogowskiej hali miały miejsce. Jako pierwszy do siatki trafił Alexandru Andrei, ale niemal natychmiast odpowiedzieli Wojciech Styrcz i Jakub Orpik. Przy wyniku 23:21 ekipie z Dolnego Śląska przytrafiło się kilka błędów, dobrze spisywał się rumuński bramkarz, więc po golach Calina Cabuta, Vasile i Iosifa Buzle prowadzenie ponowie znalazło się po stronie przyjezdnych. Spotkanie stale się bujało i kołysało z jednej strony na drugą. Przy prowadzeniu polskiego zespołu 27:25 (44) o czas poprosił rumuński szkoleniowiec. 60-sekundowa pauza przyniosła oczekiwane efekty, bo po rzutach Ionuta Ionity i Nikolicia ponownie był remis, więc tym razem o czas poprosił trener Nat i efekt był ten sam – za sprawą Pawła Paterka i Rafała Jamioła w 49 minucie było 29:27. Na niespełna pięć minut przed końcowym gwizdkiem chorwackich arbitrów sytuacja czwartej siły Orlen Superligi poprzedniego sezonu była już wielce obiecująca, bo głogowianie odjechali przeciwnikom na trzy trafienia (32:29) i trzymali bardzo korzystny dla siebie wynik (33:30 i 34:31 w 57). Gdy do końca pozostało 180 sekund, jeszcze raz o czas poprosił szkoleniowiec Chrobrego, chcąc uspokoić nerwy swoich podopiecznych. Była to świetna reakcja, bo głogowianie przy ogłuszającym dopingu swoich fanów, oglądających końcówkę na stojąco, tym razem nie wypuścili z rąk pierwszego zwycięstwa w Lidze Europejskiej.

W drugim meczu grupy D norweski Ystads IF przegrał na własnym parkiecie z Bidasoą 23:29 (14:13), a wynik ten jeszcze bardziej podnosi rangę remisu z ubiegłego tygodnia Chrobrego w Hiszpanii. Za tydzień jego rywalami będą Norwegowie.

Zbigniew Cieńciała

Chrobry Głogów - CSM Constanta 37:33 (18:17)

CHROBRY: Derewiankin, Stachera - Grabowski, Strelnikow 1, Zieniewicz 6, Kosznik 1, Orpik 5, Jamioł 4, Dadej 2, Adamski, Matuszak, Styrcz 6/4, Mosiołek 1, Paterek 11, Hajnos, Skiba. Kary: 4 min. Trener Witalij NAT.

CONSTANTA: Vasile 1, Rusu - Nistor 3, Andrei 1, Czikowani, Ilie, Aliochin 7, Cabut 3, Vasile 1, Buzle 3, Dragan 4, Mourinio, Nikolić 3, Sasz, Ungureanu, Stanković 6/5, Komogorow 1. Kary: 6 min. Trener George BURICEA.

Sędziowali: Tomislav Cindrić i Robert Gonzurek (obaj Chorwacja). Widzów 990.