Sport

Alarm pod Jasną Górą!

Raków przegrał z Górnikiem po katastrofalnej grze w pierwszej połowie. Problem w drużynie wicemistrza Polski wydaje się poważniejszy niż można było przypuszczać.

Raków przegrał czwarty mecz w sezonie i pozostał w strefie spadkowej. Fot. Grzegorz Misiak/PressFocus

RAKÓW CZĘSTOCHOWA

Pod koniec pierwszej połowy Fran Tudor dograł piłkę Marko Bulatowi. Ten chciał umieścić futbolówkę w bramce efektownymi nożycami. Zagranie wyglądało efektownie i to absolutnie wszystko, co można było dobrego powiedzieć o grze częstochowian w tej części gry. Całą resztę można podzielić na rzeczy złe i bardzo złe.

Jeśli starcie z Górnikiem miało odpowiedzieć na pytanie, czy drużyna przemyślała swoje wcześniejsze ligowe niepowiedzenia i będzie umierać za trenera, to po meczu jest ona negatywna. Marek Papszun wystawił teoretycznie najsilniejszy skład, jakim obecnie dysponuje, na szpicy z "ofochanym" Brautem Brunesem, ale w pierwszych 45 minutach Raków wyglądał katastrofalnie. Nie potrafił nawet zbliżyć się pod pole karne Marcela Łubika, nie oddał ani jednego strzału celnego (niecelny aż jeden). Gra wyglądała, jak na mocno zwolnionym tempie, jedyne co gospodarze byli w stanie zaoferować, to znane już od dawna bezproduktywne podania wszerz boiska. Można było sobie zadać pytanie, kto tego dnia przy Limanowskiego cierpiał bardziej, piłkarze na boisku, którzy grali jakby za karę, nie mając z tego żadnej przyjemności, czy kibice, którzy musieli to oglądać. Jeśli dodamy do tego, że dla zdecydowanej większości piłkarzy w kadrze częstochowian był to pierwszy mecz o stawkę po ponad 15 dniach przerwy i - teoretycznie powinni być wypoczęci i wygłodniali gry - to obraz był jeszcze bardziej przygnębiający.

Papszun, widząc nieporadność swoich zawodników, w przerwie dokonał trzech zmian. Na boisku pojawili się: Michael Ameyaw, Imad Rondić oraz Adriano Amorim. Pierwszemu udało się celnie dograć piłkę w pole karne, drugiemu dojść do strzału, gra Rakowa się poprawiła. W końcówce częstochowianie zagrali va banque - do Brunesa i Rondicia dołączył jeszcze Patryk Makuch, ale na nic się to zdało - wicemistrz Polski nie był w stanie powalczyć nawet o punkt.

Raków okopał się w strefie spadkowej i na razie nie widać widoków na wydostanie się z niej. W sobotę do Częstochowy przyjedzie Legia, a cztery dni później Lech. Kibiców Rakowa najbardziej martwić może to, że na razie nie widać perspektyw na lepszą grę. Pozytywnie można jedynie odbierać postawę Papszuna, który wydaje się świadomy problemu, z jakim zmaga się jego drużyna. - Stracona bramka zupełnie odcięła nas od gry, spodziewaliśmy się czegoś innego. Dopadła nas taka dezorientacja, byłem zdziwiony na jak niskim poziomie gramy - nie owijał w bawełnę po spotkaniu. Czy to najtrudniejszy moment od czasu jego przyjścia do Rakowa w 2016 roku? - Na pewno jeden z trudniejszych, tak naprawdę tych trudnych momentów w Częstochowie nie było aż tak dużo - odpowiedział szkoleniowiec.

Na koniec słów kilka o zwycięzcach. Górnik nie grał rewelacyjnie, ale na tle Rakowa, szczególnie w pierwszej połowie - o kilka klas lepiej. Do wygranej wystarczył zabrzanom jeden gol. W 14 minucie Ousmane Sow urwał się lewą stroną, kolejny raz w tym sezonie defensywa Rakowa popełniła fatalny błąd i Senegalczyk mógł zapytać Kacpra Trelowskiego, w którą stronę uderzyć. W ostatniej akcji na 2:0 mógł podwyższyć Roberto Massimo, ale "Trelu" jako jeden z nielicznych wśród gospodarzy stanął na wysokości zadania.


OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐

◼  Raków Częstochowa – Górnik Zabrze 0:1 (0:1)

0:1 – Sow, 14 min (asysta Kubicki).

RAKÓW: Trelowski 6 - Racovitan 4 (46. Rondić 3), Arsenić 2, Svarnas 3 - Tudor 5, Repka 4 (72. Barath niesklas.), Bulat 5 (79. Makuch niesklas.), Silva 3 (46. Ameyaw 4) - Pieńko 4 (46. Amorim 4), Lopez 4 - Brunes 3. Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Mądrzyk, Zych, Struski, Mircetić, Konstantopoulos, Diaby-Fadiga, Seck.

GÓRNIK: Łubik 6 - Szcześniak 6 (90+5 Pingot niesklas.), Janicki 6, Josema 7, Janża 7 - Ambros 5 (68. Goh 4), Hellebrand 7, Kubicki 7 - Kmet 7 (68. Olkowski 4), Liseth 6 (90+5. Barbosa niesklas.), Sow 7 (71. Massimo 4). Trener Michal GASPARIK. Rezerwowi: Petryga, Loska, Lukoszek, Dzięgielewski, Donio, Khlan.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń) – 5. Asystenci Jakub Winkler (Toruń) i Sebastian Mucha (Toruń). Czas gry 98 min (46+52). Widzów 5198. Żółte kartki: Arsenić - Szcześniak, Sanchez, Hellebrand, Barbosa, Pingot.

MÓWIĄ LICZBY
RAKÓW GÓRNIK
67 posiadanie piłki 33
1 strzały celne 7
8 strzały niecelne 11
3 rzuty rożne 6
2 spalone 0
7 faule 16
1 żółte kartki 6