Sport

Akcja palce lizać

Lech nie pokazał w Lubinie niczego nadzwyczajnego, ale i tak cieszył się ze zwycięstwa.

Bartosz Mrozek, bramkarz Lecha, powstrzymuje Vaclava Sejka. Fot. Tomasz Folta / PressFocus 2024

Gospodarze wyszli na plac poważnie osłabieni - na skraju pomocy nie mógł zagrać chory Tomasz Pieńko, który nieszablonowymi zagraniami zawsze robi różnicę. Lechici rozpoczęli z animuszem i od razu przejęli inicjatywę.

 Świetne podanie, chytry strzał

Poznaniacy udokumentowali przewagę dość szybko i w efektowny sposób. Stało się to w 19 min po długiej, 9-podaniowej akcji. Lubinianie nie byli w stanie przeszkodzić, a jej końcówka - palce lizać. Irańczyk Ali Golizadeh sprytnie zagrał do Afonso Sousy, a Portugalczyk płaskim strzałem z zimną krwią pokonał Dominika Hładuna. Jeszcze przed przerwą goście mogli podwyższyć, jednak Mikael Ishak nie trafił w piłkę. Była to całkiem dobra okazja dla Lecha, by podwyższyć prowadzenie.

Starania bez efektu

Na drugą połowę oba zespoły weszły w lekko retuszowanych składach. U gości zszedł Iworyjczyk Adriel Ba Loua, który w sumie niewiele pokazał, w dodatku między nim a lubińskim obrońcą Mateuszem Grzybkiem iskrzyło. Zaczęło się dobrze dla Lecha, bo groźnie strzelał Ishaak, ale Hładun spisał się bez zarzutu. Potem gospodarze zaczęli grać żwawiej i zdecydowanie bliżej było wyrównania niż podwyższenia wyniku. W 60 min Bartosz Mrozek uratował gości aż trzykrotnie w jednej akcji! 4 minuty później w sytuacji sam na sam z nim znalazł się Mateusz Wdowiak, ale piłka poszybowała nad poprzeczką. Gospodarze robili co mogli, jednak nie przyniosło to wyrównania.

Mecz stał pod znakiem ciekawych debiutów. W Lechu w drugiej połowie na murawę wybiegł Filip Jagiełło, bodaj najciekawszy transfer „Kolejorza” w ostatnim czasie. Zadebiutował na stadionie klubu, w którym… się wychował. Jagiełło po 5 latach spędzonych we Włoszech (Genoa, Brescia, Spezia) wrócił do PKO BP Ekstraklasy. Z kolei w Zagłębiu zadebiutował bardzo zdolny Kajetan Szmyt, który w zeszłym sezonie imponował w barwach Warty Poznań. W sobotę nie miał jednak zbyt wielu okazji, by się wykazać. Tym sposobem bramkarz „Kolejorza” trzeci raz w tym sezonie zachował czyste konto.

(pacz)