Ajax można pokonać
Rozmowa z Danielem Bielicą, bramkarzem holenderskiego NAC Breda
W swoim drugim meczu w Eredivisie pański zespół wygrał z Ajaksem 2:1 w niesamowitych okolicznościach. Jak to wyglądało z pana perspektywy?
- Czekaliśmy na ten mecz i chcieliśmy zmazać plamę z pierwszego spotkania z FC Groningen, gdzie nie wszystko ułożyło się po naszej myśli przez szybką czerwoną kartkę i rzut karny. Po tym mecz był praktycznie zamknięty i skończył się naszą porażką 1:4. Chcieliśmy do tego na swoim stadionie jako beniaminek dobrze przywitać się z publicznością. To był idealny mecz, żeby odpowiedzieć i po niepowodzeniu w pierwszej kolejce zareagować we właściwy sposób. To się udało.
Zwycięską bramkę strzeliście już w doliczonym czasie...
- Była 91 minuta meczu, kiedy trafiliśmy na 2:1. Sędzia doliczył w sumie 8 minut, ale korzystny dla nas rezultat udało się utrzymać do końca.
Ajax gra w czwartek w Białymstoku z Jagiellonią. Czy mistrz Polski ma szanse w starciu z czterokrotnym klubowym mistrzem Europy?
- To jest piłka, dlaczego by mieli tej szansy nie mieć? Wiadomo, Ajax to dobry zespół, a w kolejnym meczu będzie chciał zmazać plamę po meczu u nas. Amsterdamczycy przegrali z beniaminkiem, który awansował do Eredivisie z nieoczekiwanego miejsca (NAC Breda awansowała po 5 latach do Eredivisie z barażów, kończąc regularne rozgrywki na… 8. miejscu! – red.). Mistrzowi Polski nie odbierałbym szans, jeżeli odpowiednio i mądrze podejdzie do spotkania. To już nie jest ten Ajax, który był fenomenem w Lidze Mistrzów lata temu. Jasne, dalej mają jakość i super piłkarzy, ale Jagiellonia – tak uważam – będzie w stanie powalczyć.
Faktycznie w Ajaksie znanych nazwisk nie brakuje, bo przecież w zespole grają reprezentanci Holandii Steven Bergwijn czy Steven Berghuis, do tego legenda angielskiego futbolu Jordan Henderson czy groźny z przodu Bertrand Traore z Burkina Faso. Teraz jednak drużyna dołuje, poprzedni sezon skończyła na 5. miejscu. Z czego to wynika?
- Ciężko mi się za nich wypowiadać, ale być może jest to pokłosie poprzednich rozgrywek. Wiem, że były tam ogromne problemy na linii kibice – zarząd, piłkarze też nie dojeżdżali swoim poziomem na boisku. Na pewno nie gra się łatwo, jak ta presja – tak jak w ich przypadku – jest ogromna. Może to ich w jakiś sposób przytłacza, ale - jak wspomniałem - ciężko mi się za nich wypowiadać. Na pewno to taka drużyna, która w każdej chwili może zaskoczyć i wejść na swój prawdziwy i oczekiwany poziom.
Zostawmy Ajax. Jak pan się czuje w Holandii, w Bredzie?
- Na razie jest mega pozytywnie. Przyjechałem tutaj, żeby się rozwijać, żeby grać i na razie to się udaje, bo jestem pierwszym bramkarzem w klubie Eredivisie, co jest dla mnie awansem sportowym, tak jak sobie założyłem przed sezonem. Początki, wiadomo, nie były łatwe. Przyjechałem do innego świata, gdzie mają zupełnie inny pomysł na grę. Do tego trzeba się posługiwać nie swoim, ojczystym językiem. To lekkie utrudnienie. Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym tygodniem wszystko będzie szło do przodu, bo czemu miałoby być gorzej, skoro bardzo dobrze przeszedłem aklimatyzację.
Na czym polega wspomniany inny pomysł na grę?
- Zespoły w Holandii strasznie naciskają na grę piłką. Każda drużyna w lidze chce rozwijać swoich zawodników pod względem piłkarskim. Nikt nie panikuje w trudnych momentach, każdy ma jakiś pomysł na rozwiązanie problemu. W ekstraklasie, kiedy jest trochę presji, kiedy przychodzi mecz ligowy, to upraszcza się środki. Tutaj nie, zespoły grają konsekwentnie, tak jak Ajax, który przegrywał z nami w doliczonym czasie 1:2, a dalej do 98 minuty grał swoje. Nie było przykładowo wrzutek na oślep. Wszystko jest poukładane i zespoły mają swój styl, z którym są identyfikowane. Takie mam wrażenie po pierwszych kolejkach. U nas jest więcej takich wrzutek, piłka "lata". Tutaj pod tym względem jest inaczej, więcej gry kombinacyjnej, przez środek, ale to też specyfika ligi. Każde rozgrywki mają znaki szczególne.
Poziom Eredivisie jest wysoki. Wystarczy rzut oka na zawodników, którzy na razie zdobyli najwięcej goli, żeby zobaczyć jakość. Bakayoko, Lozano, Gimenez, Halilović...
- Jakość indywidualna piłkarzy jest trochę wyższa, jeśli miałbym porównać do ekstraklasy. Nie graliśmy jeszcze z PSV, a tam są największe gwiazdy światowego formatu. Wszystko przed nami. Jakość widać, ale z drugiej strony uważam, że zespoły z ekstraklasy śmiało mogłyby z tymi holenderskimi klubami rywalizować na swoich warunkach. To byłoby moim zdaniem wykonalne.
Atmosfera na 19-tysięcznym Rat Verlegh Stadion jest taka niesamowita, jak się mówi i pisze?
- Z Ajaksem było gorąco! Mogę zaryzykować twierdzenie, że gdybyśmy grali w trakcie pandemii, to korzystnego wyniku byśmy nie "dociągnęli". Kibice dawali niesamowite wsparcie. Końcówka z Ajaksem wiązała się z głęboką defensywą w naszym wykonaniu. Przeciwnicy mieli większą jakość i to pokazywali. Fani mocno nam pomogli w trudnym momencie, bo każde nasze wybicie, dobra interwencja były puentowane niesamowitą wrzawą! Byłem pod wrażeniem tego, jak to wyglądało!
Za niewiele ponad dwa miesiące, pod koniec października, 80. rocznica wyzwolenia Bredy przez 1. Dywizję Pancerną pod dowództwem generała Stanisława Maczka. Głośno nie tylko w Polsce było o specjalnych dedykowanych koszulkach NAC Breda poświęconych polskim żołnierzom, w których zresztą gracie.
- Jak tutaj przyjechałem, to od początku było czuć, że Polacy są w Bredzie bardzo dobrze postrzegani. Już pierwszego dnia, gdy przyjechałem i ludzie wiedzieli, że jestem z Polski, to słyszałem opowieści o polskich żołnierzach i generale Maczku. Całą historię od razu sobie przybliżyłem, bo przyznam, że nie byłem tego aż tak świadomy. W Bredzie ludzie naprawdę są wdzięczni Polakom za to, co zrobili kiedyś w historii dla nich. To coś fajnego i dobrze, że jest to kontynuowane, że uczci się polską pomoc w holenderskim wyzwoleniu w czasie II wojny światowej.
Był już pan na polskim cmentarzu wojskowym w Bredzie, gdzie spoczywa też generał Maczek?
- Tak. Było to już pierwszego dnia, jak tutaj przyjechałem. Byłem akurat na testach medycznych, stamtąd jeden z trenerów od przygotowania fizycznego zabrał mnie na cmentarz. Pokazał mi wszystko. Byłem na cmentarzu i uważam, że jest to obowiązkowy punkt dla każdego Polaka, który był, jest czy będzie w Bredzie.
W NAC Breda czuje się pan chyba swojsko. Drugim trenerem jest przecież znany z pracy w ekstraklasie Tomasz Kaczmarek, a w zespole gra pozyskany latem, jak pan, Kamil Kostorz.
- Tak się akurat złożyło, że w 80. rocznicę wyzwolenia Bredy przez polskich żołnierzy do miasta przyjechało grać w piłkę trzech Polaków. Czy to przypadek? Nie wiem, nie mnie to oceniać (uśmiech). Trzeba by zapytać szefów skautingu dlaczego poczynili takie ruchy.
Śledzi pan Górnika? Michał Szromnik między słupkami godnie zastępuje Daniela Bielicę.
- Śledzę, śledzę! Nie oglądałem tylko jednego meczu, bo akurat graliśmy i widziałem tylko jedną połowę (mecz z Radomiakiem – red.). Michał naprawdę pomaga drużynie i udowadnia, że zasłużył, żeby wskoczyć do bramki. Na razie jest najjaśniejszym punktem w Górniku, tak uważam. Robi kawał dobrej roboty i oby tak było dalej, czego mu życzę, bo jest świetnym bramkarzem i człowiekiem.
Rozmawiał Michał Zichlarz
Wszystkie bilety sprzedane
Już we wtorek Jagiellonia ogłosiła, że wszystkie wejściówki na spotkanie z 36-krotnym mistrzem Holandii zostały sprzedane. Na stadionie przy ulicy Słonecznej pojawi się więc komplet 22 tys. kibiców. Rekord na nowym stadionie „Jagi” to 22 394 osoby na spotkaniu z Legią w maju w 2017 roku. Mecz można będzie zobaczyć w Super Polsacie, Polsacie Sport 1, Polsacie Sport Premium 1 i na Polsat Box Go.
IV RUNDA ELIMINACJI LIGI EUROPY
CZWARTEK, 22 SIERPNIA, GODZ, 20.45
JAGIELLONIA BIAŁYSTOK – AJAX AMSTERDAM
Sędzia – Rede Obrenović (Słowenia)