Afryka znowu w żałobie
Śmierć ponad 50 osób na Stade du 3 Avril w gwinejskim Nzerekore to niestety kolejna futbolowa tragedia na Czarnym Lądzie w ostatnim czasie.
Drżał o rodzinę w Konakry
W ostatnim grupowym meczu „Syli Nationale”, czyli „Narodowe Słonie”, awansowały - po 28 latach - do czołowej ósemki afrykańskich reprezentacji. W poniedziałek 2 lutego 2004 roku odwiedziłem bazę Gwinejczyków w Tunisie. Było tam kilku bardzo dobrych piłkarzy, przede wszystkim Pascal Feindouno z Bordeaux, doświadczony i uznany napastnik Titi Camara, czy znany z bezkompromisowej gry w lidze na Wyspach Brytyjskich, Dianbobo Balde. W kadrze był też znany z polskich boisk Sekou Oumar Drame; w latach 90. grał w Lechu Poznań (51 meczów/2 bramki), a potem w Groclinie Grodzisk Wielkopolski, Petrochemii Płock czy KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - łącznie 63 występy i 2 gole w ekstraklasie.
Piłkarz drżał wtedy o rodzinę w Konakry, żonę i dwóch synów. Z książki „Afryka gola! Futbol i codzienność”: „Po meczu z Tunezją, który dał nam awans, rząd ogłosił dzień wolny od pracy. Czekam właśnie na telefon od najbliższych i mam nadzieję, że wszystko jest w porządku, bo jak wygraliśmy z Kongiem, to cztery świętujące osoby zginęły na ulicach - mówił zmartwiony zawodnik”. Dodajmy, że Oumar Drame miał rodzinę nie tylko w Gwinei, ale i w Polsce. Jego syn Jędrzej występował i nadal występuje na trzecioligowych boiskach (Stilon Gorzów Wielkopolski, Polonia Środa Wielkopolska).
Kostnica była pełna
Teraz Gwinea przeżywa nie tylko kryzys piłkarski związany z tragedią na stadionie w ponad 200-tysięcznym Nzerekore. Przeżywa też kryzys polityczny. Jak w wielu krajach Afryki, także i w tym 14-milionowym państwie rządzą wojskowi. Przejęli władzę we wrześniu 2021 roku, obalając prezydenta Alpha Conde (rządził krajem w latach 2010-21). Tymczasowym prezydentem został 44-letni obecnie Mamdy Doumbouya. Wcześniej służył we francuskiej Legii Cudzoziemskiej, dochodząc do stopnia kaprala, a w gwinejskiej armii został pułkownikiem. Stał za zamachem, który obalił prezydenta Conde. Słynie z okrucieństwa. Mecz, który rozgrywano w niedzielę po południu, był finałem turniej ku czci Doumbouya.
Jak doszło do tragedii, w której zginęło co najmniej 56 osób? W 84 minucie sędzia pokazał czerwoną kartkę jednemu z graczy. Wywołało to gwałtowne protesty. Na trybunach doszło do starć kibiców, część rzucała kamienie na boisko. Służby bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego, a fani zaczęli w popłochu uciekać. Niektórzy wbiegli na murawę. Ludzie tratowali się nawzajem…
Dzieci wśród ofiar
- Zaczęło się od rzucania kamieniami. Do akcji włączyła się policja, która użyła gazu łzawiącego. W pośpiechu i szamotaninie, które nastąpiły, widziałem jak ludzie padają na ziemię, dziewczęta i dzieci deptane były po całym ciele. To było okropne - powiedziała agencji Reutera Amara Conde, która była na stadionie.
Filmy z mediów społecznościowych, które Reuters zweryfikował, porównując zdjęcia satelitarne z Nzerekore, pokazywały ludzi próbujących wspiąć się na mur i wydostać się ze stadionu.
- Rząd wyraża ubolewanie z powodu wypadków, które zakłóciły mecz piłki nożnej między drużynami Labe i Nzerekore. Rząd monitoruje rozwój sytuacji i ponawia apel o spokój, aby służby szpitalne nie miały utrudnionego zadania w udzielaniu pierwszej pomocy rannym - mówił premier Bah Oury.
Jeden z lekarzy, który nie chciał być wymieniony z nazwiska, powiedział agencji prasowej AFP, że: „ciała były ustawione w rzędzie tak daleko, jak okiem sięgnąć w szpitalu. Inni leżeli na podłodze, na korytarzach. Kostnica była pełna”.
Gwinejska federacja (Federation Guineenne de Football - Feguifoot) napisała w oświadczeniu, że „piłka nożna ma jednoczyć serca i zbliżać umysły, a nie powodować tragedie i smutek”.
Niestety, do takich historii w afrykańskim futbolu dochodzi często. Weźmy choćby Puchar Narodów Afryki 2021/22 w Kamerunie. Przed meczem gospodarzy z Komorami w 1/8 finału, przed bramami stadionu, zginęło 8 osób. Z powodów sanitarnych był to czas „pandemii”, a na stadion Olembe w Jaunde wpuszczono 48 tysięcy kibiców. Drugie tyle koczowało przed obiektem. Doszło do wybuchu paniki i tragedii.
Polityka w tle
Część tych wydarzeń ma podtekst polityczny. Kto wie, co spowodowało tragedię w leżącym tuż przy granicy z Liberią i Wybrzeżem Kości Słoniowej Nzerekore? Jak podał serwis „France 24”, Koalicja Narodowy Sojusz na rzecz Przemiany i Demokracji wezwała do przeprowadzenia śledztwa. Napisano, że turniej został zorganizowany w celu uzyskania poparcia dla „nielegalnych i niewłaściwych” ambicji politycznych przywódcy wojskowego.
Jedna z największych tragedii w Afryce miała miejsce 1 lutego 2012 roku na stadionie w Port Said, gdzie miejscowy Al-Masry mierzył się z najbardziej utytułowanym klubem w Afryce, Al-Ahli (12 klubowych Pucharów Afryki). Podczas zamieszek zginęło 74 kibiców, a ponad 1000 zostało rannych, w większości tych z Kairu. Nieoficjalna wersja głosi, że za wydarzeniami stały egipskie służby specjalne. Chciały się zemścić za to, że podczas „Arabskiej wiosny” w 2011 roku, kiedy od władzy po latach odsunięto Hosniego Mubaraka (rządził 30 lat), kibice „Czerwonych Diabłów” na placu Tahrir w Kairze ochraniali protestujących.
U siebie, czyli na wyjeździe
Jakie wnioski zostaną ustalone po tym, co stało się Nzerekore, dowiemy się za jakiś czas, albo... w ogóle. I pomyśleć, że stało się to w kraju, który miał zorganizować następny Africa Cup of Nations, czyli najważniejszą sportową imprezę na Czarnym Lądzie. Z powodu sytuacji politycznej i społecznej Gwinea została pozbawiona przez CAF organizacji tej imprezy. Ta za rok odbędzie się w Maroku, a w 2027 w Afryce Wschodniej (Kenia, Tanzania, Uganda).
Gwinea, co też było zaskoczeniem w zakończonych w listopadzie eliminacjach Pucharu Narodów, nie zdołała się zakwalifikować do czołowej 24. Nie dała rady DR Konga i Tanzanii, wyprzedzając tylko Etiopię. Może byłoby inaczej, gdyby „Syli Nationale” grali mecze u siebie, a nie w Abidżanie i Jamusukro, w sąsiednim Wybrzeżu Kości Słoniowej. Powodem tego był brak minimum standardów stadionowej infrastruktury, stąd Gwinejczycy, których gwiazdą i jednym z najlepszych strzelców w eliminacjach jest Serhou Guirassy z Borussii Dortmund, musiała szukać obiektów poza granicami kraju.
Michał Zichlarz