Agnieszka Iwanowicz (na górze) i jej koleżanki sprowadziły do parteru kolejnego rywala. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus


Adrenalina silniejsza od bólu

Szczypiornistki Ruchu Chorzów przeskoczyły poprzeczkę zawieszoną przez rywalki ze Szczecina i po niespodziewanej porażce drużyny z Żor powiększyły przewagę do 7 punktów.

 

Po dwutygodniowej przerwie lider Ligi Centralnej wrócił do rywalizacji o punkty. Naprzeciw chorzowianek stanęła szczecińska Pogoń, którą w pierwszym meczu pokonały aż 34:21.

Trener Ivo Vavra zaskoczył wyjściowym ustawieniem. W miejsce „żelaznej” Anastazji Bondarenko na prawej połówce rozegrania wstąpiła Agnieszka Iwanowicz. Znana głównie z gry w defensywie zawodniczka rozpoczęła pechowo. Już w 2 minucie zderzyła się z Zuzanną Jakóbowską i obie upadły, trzymając się za głowy. Interwencja medyczna była natychmiastowa, bo z takimi urazami nie ma żartów. Po minucie obie wstały, otrzepały się, przybiły sobie „piątki” i grały dalej. - To był ułamek sekundy. Trafiłyśmy się głowami, ale po przyłożeniu lodu pozbierałam się. W takich momentach adrenalina jest silniejsza od bólu - powiedziała Iwanowicz, która większe dolegliwości zaczęła odczuwać po meczu, przykładając worek z lodem. - Ani myślałam schodzić z parkietu. Trener dał mi szansę gry zarówno w ataku, jak i w obronie, więc nie chciałam go zawieść - mówiła zawodniczka, a dobrą postawę udokumentowała 4 bramkami. W 9 minucie efektownie trafiła na 7:4, w 22 doprowadziła do remisu 11:11, w 38 wyrównała na 14:14, a w 45 powiększyła przewagę na 21:17, dając drużynie impuls do zdobywania kolejnych goli. Jej koleżanki poszły za ciosem i za sprawą Marty Gęgi oraz trzech z rzędu trafień Aleksandry Salisz na 10 minut przed końcem prowadziły 25:19. Choć ostatni fragment przegrały 5:6, to nie pozwoliły sobie zrobić krzywdy, dowożąc 13. z rzędu zwycięstwo.

- Tym razem nie wygraliśmy wysoko, ale sezon trochę trwa. Przeciwniczki zdążyły się już poznać i coraz trudniej je zaskoczyć. Przepis o występie dwóch zawodniczek spoza Unii Europejskiej mocno nas ogranicza, bo takich piłkarek mamy cztery, stąd dwie zawsze są pokrzywdzone. Tym razem do Poliny Masałowej dołączyła Ania Diablo. Weszła w drugiej połowie i nie zawiodła - podsumował szkoleniowiec Ruchu, a postawę coraz lepiej dysponowanej Ukrainki docenił prezes Klaudiusz Sevković, gratulując udanego występu.

Nieoczekiwana porażka wicelidera z Żor z Radomiem sprawiła, że chorzowianki mają nad nim już 7 punktów przewagi. Okazję na kolejne będą miały już w czwartek (18.00) w Warszawie. - Nie lekceważymy nikogo. Chcemy odnosić kolejne zwycięstwa - zapowiedziała 3. w klasyfikacji strzelczyń (97 bramek), Aleksandra Salisz.

 

KPR Ruch Chorzów - SPR Pogoń Szczecin 30:26 (13:12)

RUCH: Ciesiółka, K. Gryczewska - Wiśniewska 2, Iwanowicz 4, Salisz 9/2, Bury 2, Masałowa 3, Doktorczyk 4, Gęga 1. Jasińska 1, M. Gryczewska 1, Diablo 3, D. Sikora. Kary: 8 minut. Trener Ivo VAVRA.

POGOŃ: Zimny, Ćwiertnia - Nawrocka 1, Koprowska 5, Białowąs 4/1, Jakóbowska 3, Zimnicka 10/1, Jałowicka 1, Jura, Oleśkiewicz 1, Włodarczyk, Piotrowska, Klimek (CZK, 36 min - brutalny faul), Adamska, M. Sikora 1. Kary: 4 minuty. Trener Alicja ŚLĘZAK.


Marek Hajkowski