Sport

A jednak się udało!

Rory Townsend, który blisko 200 km jechał w ucieczce dnia, przechytrzył peleton i wygrał w Hamburgu ADAC Cyclassics.

Irlandczyk (na czele) potwierdził, że mimo wszystko warto próbować. Fot. Cyclingnews

Takie sytuacje zdarzają się niezwykle rzadko. Śmiałkowie, którzy atakują niedługo po starcie i przez kilka godzin kręcą przed dużą grupą, są w zasadzie skazani na porażkę. Tu też wydawało się, że tak będzie, ale tym razem i dyrektorzy sportowi goniących grup, i sami kolarze, którzy sterowani radiem wykonują ich polecenia, się przeliczyli. 30-letni mistrz Irlandii utarł im nosa i dał nadzieję innym uciekinierom, że im też kiedyś uda się zwyciężyć! 

Klasyk w Hamburgu – w porównaniu z innymi tej, czyli najwyższej rangi imprezami – ma stosunkowo krótką historię. Po raz pierwszy zorganizowano go dopiero w 1996 roku, kiedy Niemcy zachwycali się jazdą Jana Ulricha i Erika Zabela. Zresztą obaj wygrywali ten wyścig, ale na liście zwycięzców są – poza kilkoma wyjątkami – tylko kolarze w typie tego drugiego, czyli sprinterzy. Powód? Płaska trasa z jedyną trudnością w postaci krótkiego, stromego i kilkukrotnie pokonywanego wzgórza Waseberg. Do tego zawodnicy po raz ostatni wjeżdżają na niego 15 km przed metą, więc jeżeli ktoś będzie miał chwilę słabości i nieznacznie wtedy zostanie, to z pomocą kolegów zapewne dogoni grupę i zafiniszuje po triumf, co już wielokrotnie się zdarzało. 

Taki scenariusz miał się zrealizować także w niedzielę. Na ostatnim podjeździe pod Waseberg z czterech kręcących w ucieczce dnia śmiałków zostało tylko trzech, co jeszcze bardziej zmniejszało ich szanse na sukces. Kiedy do mety było 5 km, ich przewaga zmalała do ledwie 20 sekund. Współpraca w goniącej grupie się jednak nie układała i dystans nie zmniejszał się już tak gwałtownie. Mimo to na kilometr przed końcem chyba nikt nie postawiłby na jednego z uciekinierów. Dwóch z nich zostało wchłoniętych, ale ten ostatni zdecydował się na długi finisz. Był nim Rory Townsend z grupy Q36.5, którego rozpędzeni sprinterzy nie zdołali wyprzedzić, choć byli tego bardzo blisko. Doświadczony Irlandczyk, dla którego to największy sukces w karierze, mógł więc z niedowierzaniem łapać się za głowę, a sfrustrowany Belg Arnaud De Lie (Lotto), który przyprowadził grupę, z całej siły walić w kierownicę. 

– To szaleństwo! Nigdy nawet sobie nie wyobrażałem, że wygram wyścig WorldTour, a zrobiłem to w koszulce w barwach narodowych, więc mam jeszcze większe powody do dumy – podkreślał rozpromieniony Irlandczyk. – Właśnie to, co robili tacy ludzie jak Steve Cummings (Brytyjczyk, który po ucieczkach wygrał między innymi etapy Tour de France i Vuelta a Espana - przyp. gak), inspirowało mnie w kolarstwie. Uwielbiam oglądać takie akcje, a dzisiaj sam tak zwyciężyłem. To niesamowite – nie mógł uwierzyć w swoje szczęście Townsend. Wcale mu się nie dziwimy! 

(gak)

28. ADAC Cyclassics (Buxtegude - Hamburg, 207,4 km): 

1. Rory Townsend (Irlandia, Q36.5) 4:24.06 
2. Arnaud De Lie (Belgia, Lotto) 
3. Paul Magnier (Francja, Soudal Quick-Step) 
4. Jasper Philipsen (Belgia, Alpecin-Deceuninck) 
5. Danny van Poppel (Holandia, Red Bull–BORA–hansgrohe) 

6. Fred Wright (W. Brytania, Bahrain-Victorious) ten sam czas ... 82. Filip Maciejuk (Red Bull–BORA–hansgrohe) strata 2.27, 112. Kamil Gradek (Bahrain-Victorious) 2.33 


Doping Pogacara nie pomógł

Elise Chabbey z grupy FDJ-SUEZ wygrała trzydniowy wyścig Tour de Romandie. W piątek doświadczona Szwajcarka nieźle pojechała krótką jazdę indywidualną na czas pod górę (9. miejsce). W sobotę zwyciężyła, w samej końcówce długiej, wymagającej wspinaczki na La Tzoumaz wyprzedzając Urskę Zigart (AG Insurance-Soudal), na której kole długo jechała. Ostatniego zaś dnia imprezy na pagórkowatym etapie ze startem i metą w Aigle, gdzie mieści się siedziba Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI), odebrała Słowence koszulkę liderki. W klasyfikacji końcowej Chabbey wyprzedziła życiową partnerkę Tadeja Pogacara (najlepszy kolarz świata w koszulce z wszystko mówiącym napisem 'Do not disturb!' pojawił się przy trasie) o siedem sekund, a podium uzupełniła Holenderka Yara Kastelijn (Fenix-Deceuninck).

W Szwajcarii miała się ścigać Katarzyna Niewiadoma, ale jej grupa Canyon-Sram zondacrypto, a także cztery inne UCI wykluczyła z imprezy. Nie zgodziły się one na – jak to określiły – narzucony im przez kolarską centralę udział w teście urządzeń GPS, które mają wzmocnić monitorowanie bezpieczeństwa uczestników wyścigów.