A jednak się kręci
Nic nie jest w stanie podciąć skrzydeł Szczygłowi, Bogdanowi Szczygłowi.
Wyścig z bliska oglądali u boku Bogdana Szczygła byli znakomicie kolarze - Andrzej Sypytkowski (pierwszy z lewej w pierwszym rzędzie) i Marek Leśniewski (pierwszy z prawej w pierwszym rzędzie). Fot. Dorota Dusik
Taka właśnie informacja ukazała się bowiem w czwartek – oznajmiając, że zaplanowany na niedzielę, czyli na zakończenie 49. Międzynarodowego Wyścigu Kolarskiego Infomax Kryterium Asów Beskid Classic UCI 1.2 Wisła – Wilkowice został odwołany. Bogdan Szczygieł nie załamał jednak rąk i znalazł wyjście awaryjne. Wprawdzie w niedzielę nie było klasyka, ale za zgodą kolarzy z grup, które przyjechały na wyścig z całego świata, od Australii przez Etiopię, Filipiny, Japonię, Kanadę, Kolumbię, Meksyk, Nową Zelandię i USA oraz oczywiście z Europy, bo pojawili się kolarze z Austrii, Belgii, Cypru, Czech, Danii, Estonii, Hiszpanii, Litwy, Łotwy, Niemiec, Słowacji, Słowenii, Ukrainy, Węgier, Wielkiej Brytanii i Włoch, że o Polsce nie będziemy wspominać, rozegrano bielskie kryterium na trasie wokół Hali Wielofunkcyjnej im. Zbigniewa Pietrzykowskiego. W ten sposób trzydniówka została dokończona.
O tym, że była to naprawdę światowa impreza stojąca na wysokim poziomie sportowym, świadczą także wyniki i nazwiska. W piątkowym kryterium w Pszczynie najlepszy okazał się doświadczony i utytułowany Patryk Stosz – brązowy medalista ubiegłorocznych mistrzostw Polski, a w sobotnim klasyku metę w Bielsku-Białej jako pierwszy przejechał Marcin Budziński – reprezentant Polski na ubiegłorocznych mistrzostwach świata. Do tego dodajmy, że świeżo upieczony mistrz Nowej Zelandii, Paul Wright, zajął 3. miejsce na trasie Bielsko-Biała – Jaworze – Bielsko-Biała, finiszując najszybciej z grupy za samotnie przyjeżdżającymi na „kreskę” Marcinem Budzińskim i Jakubem Kaczmarkiem. Ponadto Duńczycy i Amerykanie byli aktywni na kryteriach, więc nic dziwnego, że pod względem sportowym impreza zdała egzamin.
Nie zawiedli także byli kolarze, którzy przyjechali na Kryterium Asów wiedzeni sentymentem do kolarstwa i przyjaźnią z Bogdanem Szczygłem. Gwiazd i „kozaków” nie zabrakło. Dojechał zarówno prezes Polskiego Związku Kolarskiego, Marek Leśniewski, jak i jego kolega z drużyny, która w 1988 roku w Seulu sięgnęła po olimpijskie srebro, a rok później zajęła także drugie miejsce na mistrzostwach świata, Andrzej Sypytkowski, tym razem w roli selekcjonera reprezentacji szosowców. Byli także znani z kolarskich tras: Dariusz Bigos, Paweł Czopek, Grzegorz Gronkiewicz, Józef Gawliczek, Henryk Krawczyk, Dariusz Leśniewski, Jacek Mickiewicz, Mirosław Uryga czy Dariusz Zakrzewski. Nic dziwnego, że ich rozmowy o tym, jak uzdrowić polskie kolarstwo, były burzliwe i nacechowane troską o rozwój tej dyscypliny, która przynosiła polskim kibicom wiele radości, a obecnie znalazła się „w dołku”.
- Takie wyścigi, jak Beskid Race kategorii UCI, są bardzo potrzebne polskiemu kolarstwu – stwierdził Andrzej Sypytkowski. - Niestety, takich imprez w naszym kraju z roku na rok jest coraz mniej. Wyścigi etapowe można policzyć na palcach jednej ręki. Sezon kolarski zaczyna się późną wiosną i kończy pod koniec lata, a w czasach, w których się ścigałem, startowaliśmy od marca do października. Wtedy było po 100 wyścigów w roku i poziom sportowy był bardzo wysoki, a kolarze startując nawet dwa razy w tygodniu mieli gdzie podnosić swój poziom. Natomiast dzisiaj nasze kolarstwo jest coraz niżej, więc trzeba doceniać tych, którzy organizują wyścigi i promować sponsorów, żeby dać kolarzom szanse ścigania się, bo 50-60 startów w sezonie to za mało. Mamy w Polskim Związku Kolarskim program, który chcemy wdrożyć, ale żeby rozpędzić polskie kolarstwo szczególnie w wieku juniorsko-młodzieżowym, potrzebujemy jak najwięcej takich Bogdanów Szczygłów, którzy mimo trudności i problemów będą organizować wyścigi, a my im w tym musimy pomagać.
(jaD)