Branislav Pindroch walnie przyczynił się zdobycia punktu przez Resovię. Fot. Krzysztof Dzierżawa.


A gdyby ten karny...

Podbeskidzie prowadziło z Resovią i miało rzut karny. Fatalny strzał Marco Siverio Toro obronił jednak Pindroch i po chwili... to „Górale” gonili wynik.

 

Rezultat już w 7 minucie otworzyło Podbeskidzie. Po dośrodkowaniu w pole karne piłka została zgrana do Maksymiliana Banaszewskiego, który z ostrego kąta zagrał przed bramkę, a Lionel Abate strzałem głową trafił do siatki. Po upływie 20 minut powinno być 1:1, ale po stałym fragmencie gry z kilku metrów nad bramką uderzył Marcin Urynowicz. Gospodarze świetną okazję na podwyższenie prowadzenia zmarnowali chwilę później. Z lewej strony wrzucał Bartosz Bida, a zamykający akcję Banaszewski zgrał piłkę na czwarty metr do Abate. Kameruńczyk powinien ją tylko trącić, ale jego uderzenie okazało się bardzo niecelne. Napastnik wystąpił w roli głównej ponownie w 33 minucie, gdy najpierw odebrał futbolówkę rywalowi przy linii bocznej, następnie ograł obrońcę i wbiegł w pole karne, ale bramkarz sparował uderzenie na rzut rożny. Goście odpowiedzieli trzy minuty później, lecz dwa strzały zmierzające do bramki ofiarnie zablokował Mateusz Ziółkowski. Po chwili trudny strzał Rafała Mikulca sparował Patryk Procek.

 

Druga połowa powinna znakomicie rozpocząć się dla „Górali”. W polu karnym do Abate podał Siverio Toro, a Kameruńczyk został sfaulowany. Do piłki podszedł Hiszpan, ale jego strzał był tak zły, że bez problemu obronił go Branislav Pindroch. Sześć minut później na prowadzeniu była już… Resovia. Do remisu w 54 minucie doprowadził Radosław Kanach, który strzałem głową wykończył dośrodkowanie z rożnego, a trzy minuty później płaskim uderzeniem gola zdobył Edvin Muratović. Wydawało się, że więcej w tej sytuacji zrobić mógł Procek. Luksemburczyk miał jeszcze znakomitą okazję do podwyższenia po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, ale jego strzał poszybował nieznacznie nad poprzeczką. W odpowiedzi wyrównało Podbeskidzie, gdy po dograniu z rzutu rożnego przegłówkowana piłka spadła za narożnikiem pola bramkowego na nogę Maksymiliana Sitka – i ponownie był remis. W doliczonym czasie groźną kontrę Resovii do spółki zatrzymali Matej Senić i Procek.

 

gru



GŁOS TRENERÓW 

Rafał ULATOWSKI: - W pierwszej połowie graliśmy za daleko od przeciwnika, mieliśmy głowy spuszczone. Podbeskidzie łatwo objęło prowadzenie i kontrolowało mecz. Mityczne kilka słów w przerwie podziałało. Zaatakowaliśmy wyżej i nikt, kto przyszedł na stadion, nie żałował tego. Chcieliśmy wygrać, mieliśmy piłkę meczową na dwóch butach. Szanujemy ten punkt.

 

Dariusz MARZEC: - Jesteśmy lekko zdenerwowani, bo mieliśmy wszystko pod swoją kontrolą. Bez dwóch zdań pierwsza połowa należała do nas. Momentem zwrotnym było niewykorzystanie karnego przez Marco i rywal poczuł krew. Mogę tylko z jednej rzeczy być zadowolony - podnieśliśmy się, zdobyliśmy drugiego i chcieliśmy trzeciego gola. Z remisu nie jesteśmy zadowoleni.