Start nowego sezonu to zawsze wielka niewiadoma.

Trudno przewidzieć, co może się stać po przerwie. Szczególnie po awansie. GieKSa w końcu po latach wraca na salony. A przecież jeszcze niedawno trafiał nas szlag po spadku do drugiej ligi... To cudowne uczucie! Nie ukrywam, że nie mam wielkich oczekiwań wobec zespołu. Oby tylko udało się utrzymać. Bądźmy szczerzy – przy całej mojej wierze w trenera Góraka i jego ekipę trudno mi sobie wyobrazić, byśmy nagle mieli przenosić góry i bić mocniejszych. Myślę jednak, że stać nas na utrzymanie. Może nawet ciut więcej.

Dobrze, że pierwszy mecz gramy u siebie. „Blaszok” dawno nie miał takiego święta. W końcu też będzie pękał w szwach. A przecież niedawno świecił pustkami. Oby tylko wraz z gorszymi wynikami się to nie zmieniło. Nie chciałbym widzieć nowego stadionu świecącego pustkami podczas meczu otwarcia zimą.

Cieszę się, że klub latem nie szalał. Kilku fajnych grajków wyciągnęliśmy. Paru wróciło, choćby Alan Czerwiński czy Lukas Klemenz. Coś czuję, że jeszcze paru do września się pojawi. Może w końcu puszczą do nas Bartka Nowaka, bo już denerwują mnie informacje o tym, że znowu jest opóźnienie. Trudno, może do meczu z Rakowem już do nas trafi. Fajnie, że udało nam się wzmocnić kluczowe pozycje. Jeszcze lepiej, że Adrian Błąd i Arek Jędrych zostają. Jakoś dziwnie by było, gdyby odeszli po awansie. W końcu mieli w nim duży udział.

Najważniejsze, że przerwa się skończyła. Dobrze, że na początek nie trafił nam się mocny rywal. Niby lepiej zacząć z wysokiego C, ale osobiście wole zgarnąć komplet punktów. Jak dobrze zaczniemy, to może pójdzie z górki. Byle nie podejmować pochopnych decyzji, gdy zespół zacznie przegrywać. Wierzę, że prezesowi Nowakowi nagle nie odbije, gdy zaczniemy tracić punkty i nie zmieni przy pierwszej lepszej okazji szkoleniowca. Tak, sam narzekałem na trenera, ale gość zrobił awans. Niech pracuje cały sezon. Czuję, że jest to osoba, która może zapewnić nam spokojne utrzymanie.