Sport

70 lat po pierwszym medalu

ŁKS świętuje okrągłą rocznicę pierwszego wicemistrzostwa i liczy na przełamanie przy Reymonta w Krakowie.

Andreu Arasa otworzył wynik ostatniego meczu ŁKS-u z Wisłą Kraków. Fot. Artur Kraszewski/Press Focus

ŁKS ŁÓDŹ 

Siedemdziesiąt lat temu, na przełomie listopada i grudnia, rozstrzygały się losy mistrzowskiego tytułu w ekstraklasie piłkarskiej w sezonie 1954. Mistrzem zostało Ogniwo (Polonia) Bytom, wicemistrzem Włókniarz (ŁKS) Łódź, a trzecia w końcowej tabeli była Unia (Ruch) Chorzów. Decydujący mecz rozegrano w Chorzowie w Barbórkę, ale żadna ze śląskich drużyn nie była z górnictwem związana. Po zrzeszeniowych nazwach widać, że Polonia była klubem podlegającym bytomskim przedsiębiorstwom komunalnym, a Ruch też nie był klubem hutniczym ani górniczym. Jego ówczesnym sponsorem były chorzowskie „Azoty”, bo dyrekcji Huty „Batory” nie podobała się jego przedwojenna i wojenna przeszłość. 

Talony na garnitur 

Grało wówczas w lidze 11 drużyn – miałem wtedy siedem lat, więc wymyśliłem sobie, że pewnie dlatego, że drużyna składa się z jedenastu zawodników. Później dowiedziałem się, że był jakiś Okręgowy WKS Kraków (później Wawel), ale generałowie z armii nie chcieli, by Legia, wówczas Centralny WKS, miała konkurencję i żołnierzy z Krakowa wycofano z ekstraklasy, choć w poprzednim sezonie zostali oni wicemistrzami Polski. ŁKS po raz pierwszy w swojej historii wywalczył wtedy symboliczny ligowy medal, choć prawdziwych medali wówczas nie dawano, ale talony na materiał na garnitur były może nawet cenniejsze. 

Co ma wspólnego obszerny historyczny wstęp z sobotnim meczem I ligi ŁKS-u z Wisłą w Krakowie? A no, na przykład to, że Gwardia (Wisła) Kraków była wówczas daleko w tle – na ósmym miejscu końcowej tabeli – tej łódzko-śląskiej rywalizacji. ŁKS wrócił właśnie do I ligi po spadku i pokazał, że tworzy się w Łodzi drużyna, która za cztery lata została mistrzem Polski. Akurat w tym sezonie Wisła wygrała u siebie 2:0, ale w kronikach ŁKS-u dumnie, złotymi czcionkami błyszczą opisy takich zwycięstw w Krakowie, jak 7:1 w 1957 roku, 4:1 w 1978, 3:0 w 1992 i 2:1 w 1994, gdy ŁKS wygrał na Reymonta po raz ostatni. Dwa lata temu pod Wawelem było 2:2. Bramki dla ŁKS-u zdobyli Monsalve i Pirulo – może ten drugi przypomni sobie teraz, jak to się robi. 

Najlepszy mecz roku 

Rozpoczyna się runda rewanżowa, ale w pierwszej kolejce Wisła długo odkładała mecz z ŁKS-em. Krakowska drużyna przyjechała do Łodzi dopiero 17 września i przegrała 1:3. To był najlepszy mecz w wykonaniu łódzkiej drużyny w tym roku! Gole strzelali Andreu Arasa, Stefan Feiertag i Michał Mokrzycki, czyli najważniejsi w zespole. Mokrzycki ma na koncie 5 bramek w tym sezonie, Arasa 6, a Feiertag nawet 8. Oni są więc rozliczeni, ale sami tego wozu nie pociągną. Trener Jakub Dziółka jest jednak powściągliwy w dokonywaniu zmian – aż 10 piłkarzy grało we wszystkich ostatnich 5 meczach, a nieliczne korekty wynikały z kartek albo kontuzji, jak ostatnio w przypadku Kamila Dankowskiego i Huseina Balicia, których może też zabraknąć w Krakowie. 

Teraz sytuacja obu zespołów jest inna. Wisła odetchnęła już po pucharowym stresie i pod kierunkiem nowego trenera Mariusza Jopa spisuje się lepiej niż za czasów Kazimierza Moskala. Od opisanej wyżej wrześniowej porażki z ŁKS-em drużyna nie przegrała, zdobywając w 8 meczach 20 punktów (6 zwycięstw, 2 remisy). Wyprzedziła ŁKS w tabeli, z tym jednak, że jest już w strefie barażowej, wypychając z niej łodzian. 

Moskal znowu jest wolny... 

Trenerowi i całej drużynie ŁKS-u nie zazdrościmy terminarza. Zespołowi nie idzie ostatnio najlepiej – od kilku tygodni nie może zdobyć bramki u siebie, w Pruszkowie skończyło się remisem, choć ŁKS dwukrotnie prowadził, ale na zwycięstwo nie zasłużył. Teraz „na przełamanie” (ha, ha, ha) ŁKS ma Wisłę w Krakowie, pucharowy mecz z Legią i znów wyjazd do Gdyni. Istna próba ognia! Kazimierz Moskal już dwa razy wprowadził ŁKS do ekstraklasy. Znów jest wolny – można wejść dwa razy do tej samej rzeki, ale trzy? No nie, nie wierzymy, żeby taki pomysł mógł komuś wpaść do głowy. 

Wojciech Filipiak