Emocje do ostatniej chwili

Po porażce w Tbilisi selekcjoner reprezentacji Grecji najprawdopodobniej straci pracę.


ŚCIEŻKA C

Nastał historyczny moment dla gruzińskiego futbolu. Reprezentacja tego kraju pokonała w finale baraży Grecje, dzięki czemu wywalczyła swój pierwszy awans na Euro. – Nie możemy uwierzyć w to, co się stało! – mówił po spotkaniu Guram Kashia, 36-letni defensor kadry Gruzji. Emocji w spotkaniu nie brakowało. Oba zespoły robiły wszystko, żeby zwyciężyć, choć tłumnie zgromadzeni na stadionie w Tbilisi kibice częściej byli świadkami przepychanek, ostrej gry niż realnych okazji do strzelenia bramki. Taki obraz spotkania utrzymywał się przez 120 minut, przez co żadna ze stron nie zdołała zdobyć gola, a to oznaczało, że o awansie na mistrzostwa Europy musiała zadecydować seria rzutów karnych.

To właśnie podczas niej nerwy na wodzy utrzymali gospodarze niesieni dopingiem z trybun. Decydującą „11” wykonał zawodnik Lecha Poznań Nika Kwekweskiri, a bohaterem został golkiper Giorgi Mamardaszwili, który obronił rzut karny wykonywany przez Anastosiosa Bakasetasa, a później zmusił do pomyłki Georgiosa Giakoumakisa, byłego napastnika Górnika Zabrze. – Ćwiczyliśmy rzuty karne. Rozmawialiśmy ze wszystkimi zawodnikami indywidualnie i dowiedzieliśmy się, kto jest gotowy na strzały z „wapna” – zaznaczył selekcjoner gruzińskiej kadry Willy Sagnol.

Zdecydowanie mniej szczęśliwy musi być opiekun reprezentacji Grecji. Gustavo Poyet miał postawiony jasny cel – awans na wielki turniej po 10 latach przerwy. Misja nie została wykonana, a greckie media nieoficjalnie informują, że kontrakt z trenerem, który kończy się 31 marca, nie zostanie przedłużony.

(kaj)