2024/2025
REMANENT - Jerzy Chromik
Archiwum autora
Sylwester. Czas remanentów. Co pozostanie po 2024 w naszej pamięci? Nienagannie ubrany Michał Probierz oraz... czwarty i piąty set półfinałowego meczu z USA w siatkówce z niepodrabialnym apelem przejmującego się grą, przyjmującego Fornala:
- Dawać, k***a napier***amy się z nimi, k***a!
No i bez wątpienia pozostaje przed oczami wspinaczka Oli po złoto igrzysk. To właśnie ściana jest teraz wspaniałą alegorią polskiego sportu. Nie ma dla nas przeszkód niemożliwych do pokonania. Polki są bowiem niedościgłe na tych „pionowych korytarzach”. I niech tak zostanie!
Co przyniesie 2025? Już wiadomo – Finlandię! No bo jak to tak siedzieć przy pustym stadionie! Choć trzeba oddać losowi, co cesarskie. Cięcie miał dość udane. Do Finlandii doszły Litwa i Malta. „Malta co chceta”, a raczej chcieliście. Nasza grupa jest tak miła, że aż żal z niej wychodzić. A propos, może ktoś z czytających pamięta jeszcze mecz eliminacyjny z Maltą na kamienistym boisku w Gżirze za selekcjonera Ryszarda Kuleszy? Nikt? To może i dobrze...
2025 to wszak rok pięknego jubileuszu dziennika „Sport”. W czerwcu będzie świętować 80 lat przed oczami wiernych Czytelników. Budzi szacunek! A potem, na przełomie sierpnia i września, mamy jeszcze ważny turniej w katowickim Spodku. Może nasi zechcą nawiązać do srebra ME z 1963? Bo jak długo kosz może kojarzyć się wyłącznie z ustawami?
Blisko dwadzieścia lat temu, 31 grudnia wieczorem, na wyświetlaczu telefonu pojawiło się nazwisko Szczęsny. Odebrałem.
- Cześć! Siedzę akurat na progu Wielkiej Krokwi i chciałbym złożyć ci życzenia noworoczne...
Nikt wcześniej i nikt później nie złożył mi bardziej oryginalnych i to w takich okolicznościach, ryzykując życiem. Nie było wtedy co prawda połączeń wideo, ale jestem pewien, że Maciek siedział na skoczni w Zakopanem. Bo miał i ma wyobraźnię. Nie tylko przestrzenną.
Dziś, niestety, króluje sztampa. Na szczęście wierszyki kopiowane i wysyłane do bliższych oraz dalszych znajomych powoli stają się jednak passé, ale o oryginalność nadal trudno. Trzeba liczyć już tylko na najmłodszych.
Andrzej Poniedzielski usłyszał kiedyś od wnuczki:
- Dziadku, chcę aby miał coś tam i jakoś tam!
To zdanie wyczerpuje chyba wszystko. A ten dziadek, tak samo jak ja, nie lubił i nie lubi życzeń. Zwierzał się kiedyś...
- Dzwonią do mnie i każdy mówi tak samo. Jędrusiu, sto lat, dużo zdrowia! A jak przez dziesięciolecia przynosili mi te butelki, to nikt o moim zdrowiu wtedy nie pomyślał. Teraz mi życzą, jak go prawie nie mam?
Z kolei Andrzej Strejlau zawsze przy tego typu okazjach przerywa w pół zdania składającym:
- Przestań z tymi przymiotnikami i rzeczownikami. Ja dobrze wiem, kto mi dobrze życzy!
A ja, nie tylko na własny użytek, ułożyłem dyżurne życzenia dla tych, których lubię, a są w moim wieku:
- Aby bolało jak najmniej, a jeśli już ma boleć, to nie we wszystkich miejscach naraz.
A że kończy się stary i zaczyna nowy, więc zaryzykuję całkowicie zapomniane - Do siego roku!
1963/64. Odchodziłem jako stary rok, a Sylwestra udawał... Zbyszek, dziś wzięty endokrynolog. 12 lat w jednej ławce. Fot. Archiwum autora