Granit Xhaka może otrzymać „plaster”, którym będzie jego klubowy kolega, boiskowy wojownik Robert Andrich. Fot. Matteo Ciambelli/SIPA/PressFocus 


116 lat rywalizacji

Z jednej strony Niemcy i Szwajcarzy nie powinni się przed meczem specjalnie przejmować. Z drugiej - znacznie bardziej opłaca im się wygrać grupę A.


Gospodarze Euro zostali pierwszym zespołem, który awansował do 1/8 finału. Szwajcarzy jeszcze nie mają stuprocentowej pewności pozostania na turnieju, ale tylko jakaś katastrofa mogłaby sprawić, że - w najgorszym dla nich przypadku - ewentualne 3. miejsce nie dałoby wyjścia z grupy. „Nati” awansowali z niej na każdej z 5 poprzednich imprez.

Zagrożeni kartkami

Na korzyść Szwajcarii może działać fakt, że Niemcy nie będą pod szczególną presją. Niewykluczone są zmiany w ich żelaznej jedenastce, by dać odpocząć kluczowym zawodnikom. Podobnie zrobiła na ostatnim mundialu w Katarze Francja, która po dwóch grupowych zwycięstwach pofolgowała nieco w ostatnim meczu z Tunezją i... przegrała 0:1, choć i tak skończyła na 1. miejscu.

Pierwotne doniesienia z Niemiec sugerowały, że selekcjoner Julian Nagelsmann może zmienić jednego z duetu stoperów Tah - Ruediger, bo obaj mają po żółtej kartce (prócz nich w podobnej sytuacji są Mittelstaedt i Andrich). Jeszcze jedna będzie skutkować zawieszeniem w 1/8 finału. Do jedenastki miałby wskoczyć Nico Schlotterbeck z Borussii Dortmund. Potem jednak pojawiły się nowe spekulacje, wedle których... Nagelsmann żadnych zmian nie wprowadzi. Ma celować w wygranie grupy i dołożenie kolejnej dawki pewności siebie swoim piłkarzom. Poza tym będzie mu się to opłacać. Zwycięzca grupy A zagra z 2. drużyną grupy C (aktualnie Dania ma tyle samo punktów co Słowenia), a 2. zespół z grupy A zmierzy się ze swoim odpowiednikiem z grupy B - aktualnie Włochy. Nie trzeba chyba tłumaczyć, która opcja byłaby korzystniejsza.

Wybitny rekord Shaqiriego

Szwajcarzy doskonale znają niemieckie boiska. Siedmiu ich aktualnych kadrowiczów występuje w Bundeslidze, a wielu pozostałych grało w niej w przeszłości. Bliskość geograficzna i kulturowa sprzyja Helwetom w przenosinach za północną granicę, na czym korzysta też reprezentacja. - Oczekiwania są wielkie, ale nasz zespół jest gotowy - zaznaczył grający w Torino były piłkarz Wolfsburga, Ricardo Rodriguez, jeden z najbardziej doświadczonych w reprezentacji. 31-letni obrońca ma już 23 występy na wielkich turniejach, co czyni go rekordzistą wśród Szwajcarów. - Niemiecka drużyna jest znakomita i dobrze wystartowała. Musimy dać z siebie wszystko, by uszczęśliwić kibiców. W każdym meczu jest coś do stracenia - zaznaczył w odniesieniu do komfortowej sytuacji obu ekip.

W niedzielnym starciu Szwajcarzy będą liczyć na piękne gole Xherdana Shaqiriego. Mający kosowskie korzenie pomocnik popisał się cudownym uderzeniem w starciu ze Szkocją. Stał się tym samym pierwszym w historii zawodnikiem z Europy, który zdobył bramkę na sześciu wielkich imprezach z rzędu - strzelał na trzech Euro i trzech mundialach. Jednakże kluczową postacią będzie na pewno Granit Xhaka. Bez niego w centralnej strefie Bayer Leverkusen nie rozegrałby wybitnego sezonu i nie został mistrzem Niemiec. Rywale na pewno dążyć będą do jego neutralizacji i niewykluczone, że za pilnowanie Xhaki będzie odpowiadał... jego klubowy partner, Robert Andrich.

Pół setki spotkań

Warto też dodać, że Niemcy ze Szwajcarami znają się doskonale. Właśnie z Helwetami swoje pierwsze międzynarodowe spotkanie rozegrali nasi zachodni sąsiedzi - a było to w 1908 roku, gdy przegrali 3:5. Z racji ich odwiecznej neutralności Szwajcarzy byli jednymi z nielicznych, którzy mierzyli się z III Rzeszą w trakcie II wojny światowej. W sumie przez 116 lat uzbierały się aż 53 mecze. Z nikim Niemcy nie grali częściej. Helweci więcej mają tylko spotkań z Włochami.

Piotr Tubacki