W meczu na szczycie nikt nie miał zamiaru odpuścić... Fot. MTS Żory


100 procent normy

Szczypiornistki Ruchu Chorzów wcale nie musiały, ale wygrały w Żorach i z kompletem zwycięstw zakończyły sezon Ligi Centralnej.


Naszym celem jest nie tylko powrót do Superligi, ale też maksymalna liczba punktów - powiedziała po którymś z rzędu zwycięstwie lewoskrzydłowa Ruchu, Natalia Doktorczyk i wraz z koleżankami dopięły swego. Ostatni mecz historycznego sezonu Ligi Centralnej był jednocześnie spotkaniem na szczycie.


Wisienka na torcie

Choć jego rezultat nie mógł zmienić układu tabeli, oba zespoły potraktowały go ambicjonalnie i zagrały tak, jakby jutra miało nie być. To była wisienka na torcie! Do wysokiego poziomu dostroili się kibice, którzy stworzyli świetną atmosferę, ale sędziowie niekoniecznie; od arbitrów międzynarodowych, a takimi są Michał Fabryczny i Jakub Rawicki, powinno się wymagać czegoś więcej, a kilka ich decyzji było co najmniej niezrozumiałych... Chorzowianki już ponad dwa tygodnie temu zapewniły sobie mistrzostwo i w starciu z wiceliderem nie musiały się „wypruwać”, ale... bardzo chciały. Zapominając o zmęczeniu zdominowanymi przez siebie rozgrywkami, a także o trapiących je urazach od początku narzuciły spore tempo, imponując w każdym elemencie. Rywalki chciały je poskromić, jako pierwsze znaleźć na nie sposób, ale tylko na początku dwukrotnie prowadziły (1:0 i 2:1). W miarę upływu czasu „Niebieskie” uszczelniły obronę, przez którą najczęściej starała się przedzierać Aleksandra Sójka. Była zawodniczka Ruchu była bardzo aktywna, lecz często nie miała odpowiedniego wsparcia. Przed upływem kwadransa było 3:9 i przyjezdne przejmowały kontrolę, bo w pierwszej połowie miejscowe zdołały się zbliżyć na zaledwie 3 trafienia.


Niebieska broda

Po zmianie stron obrotowa Karolina Kanicka dwukrotnie zmniejszała straty do dwóch bramek (17:19, 18:20), lecz między 39 a 42 minutą liderki rzuciły 6 goli, zaś wiceliderki jednego. Wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty, jednak na trafienie świetnie dysponowanej Marty Gęgi odpowiedziała Sójka, która w 59 minucie stanęła przed szansą na 12. bramkę. Lepsza okazała się jednak Monika Ciesiółka, kapitalnie broniąc rzut karny. Była to jedna z wielu interwencji doświadczonej bramkarki, a kropkę nad „i” postawiła Agnieszka Iwanowicz. - Jak wygramy w Żorach, to włosy i brodę przefarbuję na niebiesko - zapowiedział tydzień przed meczem trener Ivo Vavra i słowa dotrzymał. W rolę barberki wcieliła się Aleksandra Salisz, kontuzjowana środkowa rozgrywająca, która - jak w większości meczów - wspierała koleżanki zza ławki rezerwowych. Salisz w 16 meczach zdobyła 120 bramek, co w klasyfikacji strzelczyń dało jej 6. miejsce. Pozycję wyżej uplasowała się Patrycja Wiśniewska. Doświadczona prawoskrzydłowa wystąpiła we wszystkich spotkaniach, trafiając 128 razy.


Solidne przetarcie

- Brawa dla całego zespołu, bo dokonał czegoś, co trudno będzie komukolwiek powtórzyć - powiedział Klaudiusz Sevković, mając na myśli 22 zwycięstwa w 22 meczach. Prezes chorzowskiego klubu już myśli o sformowaniu kadry na nowy sezon, a dla ekipy Żor obecne rozgrywki się jeszcze nie skończyły. Jako wicemistrz Ligi Centralnej weźmie udział w dwumeczu barażowym z 9. zespołem Orlen Superligi, AWS Energa Szczypiorno Kalisz (18 maja u siebie i 22 maja na wyjeździe). Trenerka Anna Niewiadomska wierzy w swój zespół i liczy, że również będzie się cieszyć z awansu do elity. Spotkanie z Ruchem potraktowała jako bardzo solidne przetarcie.


MTS Żory - KPR Ruch Chorzów 31:34 (12:16)

ŻORY: Opelt, Piotrowska - Gruca 4, Donets 3/1, Sójka 11/4, Kanicka 4, Opara 3, Pędziwiatr 2, De Sousa Lira 3, Wołczyk 1, Herian, Barska. Kary: 8 min. Trener Anna NIEWIADOMSKA.

RUCH: Ciesiółka, K. Gryczewska - Wiśniewska 7, Iwanowicz 4, Gęga 3/1, Jasińska 2, Masałowa 4, Doktorczyk 7/1, Rejdych, Bury 2, M. Gryczewska, Bondarenko 5, Jeziorska. Kary: 14 min. Trener Ivo VAVRA.

Marek Hajkowski