Sport

WYGRANI…

1. Bez sentymentu

Jeszcze niedawno Luka Zahović biegał po ekstraklasowych boiskach w koszulce Pogoni Szczecin. Te czasy już minęły i napastnik gra teraz dla Górnika Zabrze. Słoweniec nie miał zamiaru okazywać sentymentu byłym kolegom. W starciu z „portowcami” wszedł na murawę pod koniec i zdobył gola na wagę zwycięstwa. 29-latek zrobił to w najlepszy możliwy sposób – fantastycznym uderzeniem przelobował Valentina Cojocaru zaraz po zameldowaniu się na boisku.

2. Winy odkupione

Piłkarze Lecha chcieli jak najszybciej zmazać plamę po tym, jak w poprzedni weekend przegrali w słabym stylu z Widzewem. Do Poznania przyjechał beniaminek z Gdańska i został ostro potraktowany przez ekipę Nielsa Frederiksena. Wyróżniali się przede wszystkim Mikael Ishak, który zdobył dwie bramki, oraz Dino Hotić, który najpierw asystował Szwedowi, a później sam wpisał się na listę strzelców. Nawet słaby w poprzedni weekend Adriel Ba Loua zagrał całkiem nieźle.

3. Odpalili w lidze

Swoje pierwsze gole w sezonie Afimico Pululu oraz Jesus Imaz strzelali nie w ligowych starciach, ale w meczach eliminacyjnych do Ligi Mistrzów. W trzeciej kolejce nadszedł jednak moment, że do siatki trafili także w ekstraklasie. Skuteczni zawodnicy ofensywni byli bezlitośni dla Stali Mielec. Pululu pewnie wykorzystał sytuację sam na sam. Imaz natomiast precyzyjnie przymierzył z 15 metrów i strzałem po ziemi pokonał golkipera.

PRZEGRANI…

1. Brutalność futbolu

Piłka nożna bywa niesprawiedliwa i boleśnie przekonali się o tym zawodnicy GKS-u Katowice. Co z tego, że podopieczni Rafała Góraka mieli mnóstwo okazji, przeważali, oddawali strzały, zepchnęli rywali do defensywy, skoro to Raków stworzył jedną okazję, po której zdobył bramkę i wygrał mecz. GieKSa pozostała więc z trzema punktami i z nadziejami na to, że szczęście się do niej uśmiechnie w kolejnych spotkaniach.

2. Załatwieni własną bronią

Puszcza została w piątek pokonana swoją własną bronią. Niepołomiczanie znani są z tego, że świetnie wykonują stałe fragmenty i to po nich najczęściej strzelają gole. Tym razem nie upilnowali we własnym polu karnym debiutanta w barwach Zagłębia Lubin Igora Orlikowskiego. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego 18-latek wpisał się na listę strzelców. Puszcza na gola nie była w stanie odpowiedzieć.

3. Punkt to mało

Korona była bliska wygranej z Motorem. Zapewne udałoby się jej dowieźć jednobramkowe zwycięstwo, gdyby nie jeden błąd bramkarza. Xavier Dziekoński w 79 minucie sfaulował Kacpra Wełniaka w polu karnym, a chwilę później musiał wyciągać piłkę z siatki po uderzeniu z 11 metrów. Bramkarz pogrzebał szansę kielczan na zdobycie pierwszych trzech punktów w sezonie. Małym pocieszeniem pozostaje pierwsze zdobyte „oczko”.

KJ