Robert Baran ma szansę po raz drugi wystąpić na igrzyskach olimpijskich. Fot. Facebook




DO IGRZYSK 17 DNI

Wojna wagi ciężkiej

Wygrywając w niedzielę w Madrycie z Kamilem Kościółkiem, zapaśnik stylu wolnego Robert Baran wywalczył prawo startu w kategorii 125 kg na igrzyskach w Paryżu.


Pisaliśmy w ubiegłym tygodniu o kuriozalnej sprawie nominacji olimpijskiej dla polskiego zapaśnika w stylu wolnym w kategorii 125 kg. Przypomnijmy pokrótce. 10 dni temu organizacja United World Wrestling (UWW) wysłała do Polskiego Komitetu Olimpijskiego informację, że zawodnik Stali Rzeszów Kamil Kościółek otrzymał kwalifikację do startu na igrzyskach Paryżu.

Natychmiast odnotował to w mediach społecznościowych prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz, wyrażając radość z tej nominacji. Ale niedługo później zaczęły się dziać dziwne rzeczy na linii UWW – PKOl – Polski Związek Zapaśniczy, które sprawiły, że UWW wycofał się z imiennej kwalifikacji, a PZZ decyzją zarządu zdecydował o... wewnętrznej, polsko-polskiej dogrywce, której stronami zostali wspomniany Kościółek oraz zawodnik Ceramika Krotoszyn Robert Baran. Ta dogrywka odbyła się w minioną niedzielę w... Madrycie, gdzie rywalizowano w ramach Grand Prix Hiszpanii. Obaj nasi zawodnicy dotarli do finału, w którym triumfował Robert Baran 8:2, choć po 1. połowie Kościółek prowadził 2:0. Innymi słowy - na igrzyska pojedzie właśnie Baran.

By być precyzyjnym, olimpijska nominacja dla Kościółka nie była jednoznaczna. Wprawdzie podczas europejskiego turnieju kwalifikacyjnego w Baku zdołał on dotrzeć do decydującej walki, której zwycięzca miał zagwarantowany olimpijski paszport, ale Kościółek przegrał w niej 2:9 z Białorusinem Dzianisem Chramiankowem. W normalnych okolicznościach Chramiankow byłby jechał do Paryża, a Kościółek musiałby obejść się smakiem, ale ponieważ czasy mamy, jakie mamy - wojna za naszą wschodnią granicą, w czym niechlubny i tragiczny w skutkach udział mają Rosja oraz Białoruś – liczni przedstawiciele tych właśnie krajów są wykluczani z występu w Paryżu. Jak ogłosił Międzynarodowy Komitet Olimpijski, Chramiankow „nie spełnia wymogów karty” olimpijskiej – cokolwiek to znaczy.

Trzeba założyć, że niebawem będzie ciąg dalszy awantury. Już zresztą przed kilkoma dniami działacze Stali Rzeszów skierowali pismo do ministra sportu Sławomira Nitrasa, w którym zaprotestowali przeciwko decyzjom PZZ. Minister nie zdążył się do niego jeszcze ustosunkować, natomiast chodzą słuchy, że do akcji szykują się także rzeszowscy parlamentarzyści.

Są jeszcze inne strony tego medalu. Po pierwsze - Robert Baran wygrał z Kościółkiem wszystkie dotychczasowe bezpośrednie walki. Po drugie - w turniejach kwalifikacyjnych do igrzysk Baran zajął raz szóste i raz siódme miejsce (żadne z nich oczywiście nie dawało kwalifikacji), natomiast Kościółek (we wspomnianym Baku) był trzeci. Jakie wnioski z tego można wyciągnąć? Pozostańmy przy tym, że... niejednoznaczne.

Pomijając już to, że Baran jest zawodnikiem dużo bardziej utytułowanym. Jego największymi sukcesami są dwa srebra mistrzostw Europy: 2016 i 2020 oraz brąz ME 2018. W mistrzostwach świata najlepiej zaprezentował się w 2021 roku, zajmując 10. miejsce w kat. 125 kg.Olimpijczyk z Rio de Janeiro (2016) – styl wolny, 125 kg – 11. miejsce (odpadł w 1/4 finału).

Przypomnijmy, że wcześniej (bez wątpliwości) prawo startu w Paryżu wywalczyli: Anhelina Łysak (kategoria 57 kg) i Wiktoria Chołuj (68 kg) oraz Arkadiusz Kułynycz (87 kg; styl klasyczny) i Zbigniew Baranowski (97 kg, styl wolny).

(ag)