Letni wypad na Litwę

Litwini nie byli w stanie przeciwstawić się sile mistrza Polski. Fot. Paulius Zidonis/Press Focus

Letni wypad na Litwę

Jagiellonia zabawiła się z rywalem z Poniewieża i po wysokiej wygranej jest już niemal pewna fazy ligowej europejskich pucharów.

Gramy u siebie! – niosło się z trybun Aukstaitijos Stadionas, który został zdominowany przez kibiców w żółto-czerwonych koszulkach. Pojemność obiektu z Poniewieżu to 6 600 miejsc, a średnia ligowa frekwencja wynosi tam... około 400 osób. Białostoczanie zjawili się tam wczoraj w liczbie około dwóch tysięcy, a może i jeszcze większej! Litwini początkowo zaproponowali im 1,5 tys. biletów, ale to było dla fanów „Jagi” za mało.

Hat trick Imaza

Trybuny zostały zdominowane przez kibiców mistrza Polski, a ich przewaga miała również odzwierciedlenie na murawie. Mówiąc krótko – Paneveżys nie istniał. Od samego początku Jagiellonia zyskała wyraźną przewagę i grała swój futbol, ofensywny, spokojny, płynny. Królem murawy okazał się Jesus Imaz, który na przestrzeni niecałego kwadransa skompletował hat tricka! Zaczęło się w 15. minucie. Po wyrzucie z autu Afimico Pululu zastawił obrońcę i „wypuścił” Kristoffera Hansena, który dograł do niepilnowanego Hiszpana. Litewska defensywa zupełnie się pogubiła, gdy „Duma Podlasia” podkręciła tempo. W 28. minucie obroniła się co prawda przed dośrodkowaniem, ale nie oddaliła zagrożenia. Michal Sacek zebrał piłkę przed „szesnastką”, ale zostawił ją Imazowi, który efektownym uderzeniem podwyższył. Kilkadziesiąt sekund później było już 3:0. Pululu przeprowadził indywidualną akcję, dwukrotnie ośmieszając Kasparsa Dubrę, aktualnego 65-krotnego reprezentanta Łotwy, który wiosnę 2012 roku spędził w... Polonii Bytom. Angolczyk dograł na końcu do Imaza, a ten bez problemu strzelił swojego 3. gola.

Prawdopodobnie z Bodo/Glimt

Trener Paneveżys Stijna Vrevena próbował ratować wynik zmianami w przerwie. Trochę wiatru wprowadził znany z występów w Zagłębiu Lubin Cheikhou Dieng, ale na nic się to zdawało. Jagiellonia po 29 minutach stała się już praktycznie pewna jesiennego udziału w europejskich pucharach, co najmniej w fazie ligowej (nie ma już fazy grupowej) Ligi Konferencji. Do tego potrzebne jest wyeliminowanie Litwinów, a nikt już chyba nie wierzy, aby w rewanżu przy Słonecznej cokolwiek złego miało się wydarzyć. „Jaga” w kolejnym etapie zagra zapewne z Bodo/Glimt, które w pierwszym meczu z RFS wygrało u siebie 4:0. Norwegowie to dobry znajomy polskich klubów, bo przegrywali z nimi już dwukrotnie – z Legią w 2021 i Lechem w 2023 roku.

W Poniewieżu także „Duma Podlasia” zdobyła czwartą bramkę. Uczynił to w 80. minucie Hansen, finalizując kontrę po asyście Sacka. Trener Adrian Siemieniec mimo pewnego wyniku dopiero po ponad godzinie zaczął wprowadzać zmiany. Skład, jaki wczoraj wystawił, nie zaskoczył. Względem inauguracji ekstraklasy na boisku od początku pojawili się tylko Nene (który nie zagrał z Puszczą, bo leczył uraz) oraz coraz bardziej ogrywający się w zespole lewy obrońca Joao Moutinho. Mistrz Polski w doskonałych humorach wrócił na Podlasie.

Piotr Tubacki


FK Paneveżys – Jagiellonia Białystok 0:4 (0:3)

0:1 – Imaz, 15 min, 0:2 – Imaz, 28 min, 0:3 – Imaz, 29 min, 0:4 – Hansen, 80 min

PANEVEŻYS: Timbur – Rasimavicius (85. Beneta), Dubra, Klimacivius, Mazań – Cadenović, Gorobsov – Veliulis (75. Sarpong), Palacios (46. Dieng), de Vega (84. Luksys) – Gussias (46. Mbo). Trener Stijn VREVEN.

JAGIELLONIA: Abramowicz – Sacek, Dieguez, Skrzypczak, Moutinho (86. Nguiamba) – Marczuk (66. Villar), Romanczuk, Nene (67. Kubicki), Hansen (86. Łaski) – Imaz – Pululu (78. Diaby-Fadiga). Trener Adrian SIEMIENIEC.

Sędziował Novak Simović (Serbia). Żółte kartki: Moutinho – Gussias